poniedziałek, 29 czerwca 2015

Dziś premiera - gorąco polecam!

Dziś ma premierę ciekawa książka, której recenzję będziecie mogli przeczytać niedługo na moim blogu. Mowa o książce "Tuż za rogiem" napisanej przez Magdalenę Kawkę i Roberta Ziółkowskiego.

Opis książki - źródło Wydawca
Czy to jest jeszcze miłość? Tomek, odnoszący sukcesy biznesmen. Monika, niespełniona malarka. Dawna miłość i fascynacja innością odleciały w siną dal. Rozczarowani małżeństwem, oddalili się od siebie i wygląda na to, że nie ma szans na porozumienie. Skupieni na sobie,  nie zwracają uwagi na to, co dzieje się tuż za rogiem. Dopiero pojawienie się tajemniczego mężczyzny, w długim płaszczu z wyszytą na plecach klepsydrą, uruchomi ciąg dramatycznych zdarzeń. Lawina toczy się coraz szybciej - morderstwo, wypadek, zdrada i utrata pracy. Monika i Tomek muszą się z tym zmierzyć i odnaleźć swoją miłość.
Czy ktoś z Was ma ochotę przeczytać?

sobota, 27 czerwca 2015

BookAThon - małe podsumowanie

Wiem, jutro się kończy, ale ja już dziś podsumuję mój maraton. Mea culpa. Nie dałam rady wszystkim wyzwaniom. Trudno, bywa i tak. W końcu najważniejsza miała być zabawa. Może gdybym się zaparła i czytała bez ustanku? Ja tak jednak nie umiem. Ale i tu największa zasługa tego maratonu z książką w ręku - ODKRYŁAM PEWNE PRAWDY O SOBIE, KTÓRYCH DO TEJ PORY NIE WIEDZIAŁAM.  I choćby dlatego warto było wziąć udział!
Po pierwsze i najważniejsze odkryłam, że nie lubię czytać na przymus, pod statystykę itd. Kocham jednak wolność i nie lubię gdy jakiś bat nade mną wisi. Być może wychodzi tu moja kocia ( zodiakalny Lew) natura, że wolność i niezależność nad wyraz kocham i miłuję. Ale... i tak przeczytałam jak do tej pory, a jest sobota 14:22, cztery i pół książki, co wcale mało nie jest. Recenzje dwóch z nich przygotowałam dla portalu Lubimy Czytać, więc z publikacją muszę dać portalowi prymat i poczekam z ich zamieszczeniem na blogu. Recenzję "Wybranych" możecie już przeczytać, recenzję "Kochaj i jedz, Brazyliszku" zamieszczę jutro.
Liczba stron:
- Wybrani - 440
- Złoty sen - 440
- Nie oddam dzieci - 256
- Kochaj i jedz, Brazyliszku - 232
- Francuska opowieść - 38 z 342  -
Razem daje 1406 stron - do jutra do 1500 doczytam! Jedno z wyzwań więc spełnię!

Przeczytałam:
- książkę, którą zaczęłam i odłożyłam - "Złoty sen"
- bestseller, który nie czytałam - "Nie oddam dzieci"
- książkę, która czeka na mnie kilka lat - "Kochaj i jedz, Brazyliszku"
- książkę z gatunku po który rzadko sięgam - "Wybrani"
- czytam książkę, którą ktoś dla mnie wybrał " Francuska opowieść"
Poczułam wspólnotę z innymi czytaczami. Może nie jestem z siebie dumna, ale coś z wyzwań mi się udało. Cóż, idę sobie czytać o pięknej Francji, a Was gorąco pozdrawiam

piątek, 26 czerwca 2015

Konkurs na początek wakacji! Do wygrania książka!

Witajcie Kochani. Dziś zapraszam na konkurs, tak na dobry początek wakacji. Nagrodą jest jeden egzemplarz książki
której recenzję możecie przeczytać na moim blogu - oto link http://cudownyswiatksiazek3.blogspot.com/2015/06/andrew-roe-cudowna-dziewczynka.html


Oto regulamin:
1 - konkurs organizuję na moim blogu i do wzięcia udziału zapraszam osoby mające adres do wysyłki w Polsce
2 - sponsorami nagrody są Wydawca i ja  (ponoszę koszty przesyłki)
3- nagrodę przyznam jednej osobie , która odpowie na konkursowe pytanie najciekawiej moim zdaniem i zostawi swój adres mailowy
4- pytanie jest dość proste - wystarczy na nie odpowiedzieć w kilku-kilkunastu zdaniach i polubić fun page mojego bloga na Facebooku https://www.facebook.com/pages/Cudownyswiatksiazek3blogspotcom-blog/1445518105731287?ref=hl

5 - pytanie brzmi: UZASADNIJ DLACZEGO KSIĄŻKA BĘDĄCA NAGRODĄ MA TRAFIĆ WŁAŚNIE DO CIEBIE

 6 - na odpowiedzi czekam od dziś tj. 26 CZERWCA 2015 do 5 LIPCA 2015 włącznie.
7 - zwycięzcę ogłoszę 6 lipca w poście na blogu i powiadomię ich mailowo.
8 - Zgłoszenia bez adresu mailowego nie będą brane pod uwagę.
9- będę wdzięczna za udostępnienie info o konkursie na Waszych blogach czy profilach FB
Zapraszam do zabawy.



czwartek, 25 czerwca 2015

C.D. Daugherty "Wybrani"


Wydawnictwo Otwarte
data wydania 2013
stron 440
ISBN 978-83-7515-220-3
Cykl Nocna Szkoła tom I

Szkoła, w której nie gości nuda

Szkoła zwykle bywa nudna, chodzi się do niej bo musi. Od tej reguły są jednak wyjątki. Bywają bowiem takie placówki jak ta do której trafia Allie - szesnastoletnia główna bohaterka książki, która od razu dodam należy do gatunku po który rzadko sięgam. A to, po przeczytaniu tej lektury, spory błąd. Bo powieści dla młodzieży mogą podobać się i osobom dorosłym. I to bardzo, bardzo!

Allie to dziewczyna, która ma na swoim sumieniu to i owo. Aresztowania, malowanie graffiti, sięganie po alkohol są reakcją na nieszczęście jakie spotyka ją i jej rodzinę - Sheridanów. Ich świat rozsypuje się w kawałki po zaginięciu bez śladu brata dziewczyny. Sama Allie w ramach nastoletniego buntu pakuje się w kłopoty i konflikty z prawem. By temu zaradzić jej rodzice decydują się umieścić ją w szkole z internatem położonej gdzieś na prowincji daleko od Londynu. Ta placówka jest wyjątkowa. Położona z dala od ludzkich siedzib, otoczona lasem. Na jej terenie nie ma możliwości korzystania ze zdobyczy XX-wiecznej techniki - internetu, komputera czy telewizji. Tu są książki, nauczyciele, spora biblioteka. Nauka stoi na wysokim poziomie, a wbrew przewidywaniom uczniowie wcale się nie nudzą. I jest coś jeszcze. Ta szkoła jest również wyjątkowa dlatego, że to miejsce, gdzie "nie wszystko jest tym, na co wygląda, a ludzie nie zawsze są tymi, za których się podają." (str 185 wersji ebook)
Jeśli zatem macie ochotę poznać Akademię Cimmeria pozostaje Wam zabrać się za czytanie powieści "Wybrani", która otwiera cykl Nocna Szkoła.

Allie Sheridan to bohaterka wyjątkowo ciekawa. Jest w wieku kiedy stoi się na granicy młodości i dorosłości. Gubi się w życiu po zaginięciu brata i sprawia wychowawcze kłopoty. Buntuje się na cały świat czym przysparza rodzicom sporo zmartwień. Wydaje się, że ma silny charakter. Ale to tylko pozory. W środku drzemie w niej wrażliwa dziewczyna, która w obliczu traumy gra twardzielkę. Ale Allie to tak naprawdę nastolatka szukająca akceptacji, miłości i przyjaźni. Czy będzie potrafiła się odnaleźć w nowej szkole? Zdradzę mało, by recenzja nie była spoilerem. W Cimmerii czeka ją wiele przygód, pojawią się dwaj przystojni młodzieńcy, którzy będą  nieustanie zabiegać o jej względy i rywalizować ze sobą. Ale nie braknie też fałszywych przyjaciół, intryg, plotek. Na dodatek będą miały miejsce przeróżne wydarzenia od tych miłych po tragiczne. Ktoś będzie jej zagrażał, ktoś stanie się jej aniołem stróżem, a ktoś prawdziwą i fałszywą przyjaciółką. 
 
Nie wiem czemu, chyba ze względu na miejsce rozgrywania się akcji ta powieść szybko skojarzyła mi się z cyklem o pewnym Harrym. Nie ma w niej jednak magii, latania na miotłach, cudownych eliksirów czy czarownic. I to akurat nie przeszkadza, by książka pochłonęła Was bez reszty tak jak mnie. Czytałam ją jednym tchem, a z każdą połkniętą kartką byłam nią coraz bardziej oczarowana i zafascynowana. Autorka ujęła mnie mocno zgrabną fabułą, idealną mieszanką grozy, sensacji, atmosfery właściwej światu nastolatek, ale i klimatem wykreowanej w literackiej wyobraźni szkoły, tajemnicami, no i wątkiem miłosnym, który urozmaica nie tylko rozkwitające uczucie, ale i pojawienie się konkurenta. Ta powieść po prostu sama się czyta i trudno ją odłożyć na półkę choćby morzył sen a powieki opadały same. Chce się przeczytać więcej i więcej, chce się poznać zakończenie, które ogromnie zachęca do zagłębienia się w kolejne tomy tego znakomitego cyklu. Jak już wspomniałam mimo wieku dojrzałego powieść młodzieżowa wcale mnie nie znużyła. Czytałam z ekscytacją i smakiem. Nie wypada nie dodać, że ta lektura skradła moje serce i opanowała mój umysł. Gdybym miała w zasięgu ręki kolejny tom serii już bym go czytała. 
Książka gwarantuje emocje i to spore emocje. Nie znalazłam w niej schematyzmu, nie odszukałam nudnych czy słabszych momentów. Czytając miałam wrażenie, że układam ciekawą układankę złożoną z setek elementów i przeżywam wydarzenia tak, jakbym sama stała się uczennicą Cimmerii. Podsumuję krótko - chcę więcej książek tej serii i niedługo spodziewajcie się ich recenzji. Bo znajdę je choćbym miała wyciągać te tomy spod ziemi.
Moja ocena 7/10.

piątek, 19 czerwca 2015

BookAThon - czyli biorę udział w super wydarzeniu 21-28 czerwiec

Kochani niniejszym ogłaszam gotowość do wzięcia udziału w wydarzeniu idealnym dla moli książkowych. Chcecie dołączyć - możecie również się świetnie bawić. Wystarczy kochać czytać, szczegóły znajdziecie
 - https://www.youtube.com/watch?v=Yxk7jcQP9-E
lub
- https://www.youtube.com/watch?v=21SI9YxwwqE
Zapraszam też do https://www.facebook.com/events/973834939323505/
Moje lektury to:
 - na czytniku "Wybrani" C.D. Dugherty jako książka z gatunku, który raczej omijam
- książka, którą zaczęłam a nie skończyłam Grażyna Jeromin-Gałuszka "Złoty sen"
- książka, która czekała na ciebie kilka lat "Nie kłam kochanie" Ilona Łepkowska, Maja Kotarska
- książka, którą wybrała dla Ciebie inna osoba Krystyna Mirek "Francuska opowieść"
- Bestseller, którego jeszcze nie przeczytałaś Cooleen Hoover "Maybe someday"
- w sumie te książki mają 1550 stron więc kolejne wyzwanie spełnione

Zapraszam, kto odważny?

Magdalena Witkiewicz "Moralność Pani Piontek"


Wydawnictwo Filia
data wydania 2015
stron 296
ISBN 78-83-7988-494-0

Mamuśka z piekła rodem

Macie ochotę na komedię? Chcecie się zdrowo pośmiać, tak mocno do łez? Wcale nie musicie iść do kina. Świetne komedie istnieją także w wersji książkowej i wcale nie są gorsze od tych, które przyciągają tłumy przed duże ekrany. Nie wierzycie? Zatem sięgnijcie po najnowszą powieść popularnej pisarki Magdaleny Witkiewicz, a z pewnością możecie liczyć na salwy śmiechu i doskonałą zabawę od pierwszej do ostatniej strony.
Gertruda Poniatowska z domu Piontek to kobieta w mocno dojrzałym wieku, matka, żona i lekarka. Osóbka apodyktyczna, z charakterkiem nie do pozazdroszczenia. Demon i harpia w jednym. Godna następczyni Pani Dulskiej z którą ma wiele wspólnego. Otóż Trudzia nie może pogodzić się z tym iż, jej trzydziestopięcioletni syn dorósł i dojrzał. Nie chce wierzyć, że jej Gucio ma dość opiekuńczych matczynych skrzydeł i chce mieszkać oddzielnie. A przypadek sprawia, że trafia mu się wynajem z nieznajomą studentką, którą jego matka od razu ochrzciła mianem lafiryndy. Gertruda robi wszystko, by synuś wrócił do rodzinnego domu, a przyjaciel Augustyna Cyryl marzy by obecne status quo trwało wiecznie, bo współlokatorka najlepszego kumpla wpadła mu w oko. Czyja racja wygra i jak skończy się przypadkowe mieszkanie z Anulą dla jej nowych znajomych? Zapraszam do lektury.
Od razu dodam, że książka jest doskonale skrojoną komedią pomyłek z romantycznym zabarwieniem. Najmocniejszym atutem tej powieści są niezwykle doskonale skonstruowane postacie, a zwłaszcza osoba Gertrudy i jej syna Augustyna. Trudzia to istna baba z piekła rodem. Ma swoje chimery i nałogi. Kocha szpilki i ma ich mnóstwo. Lubuje się tylko w markowych butach znanych projektantów. Pochodząca z wioski zdolna kobieta osiąga wszystko o czym marzyła, a czego jej brakuje nadrabia miną. Maskuje swoje pochodzenie, puszy się niczym paw z nazwiska i jest święcie przekonana o koligacjach jej rodziny z ostatnim królem Polski. Ma swoje zdanie, jest uparta, nieustępliwa, a w swoim małżeństwie jest i głową i szyją. Jej mąż siedzi cicho jak mysz pod miotłą i jest totalnym pantoflarzem. Za to syn mówi matce twardo „nie”! I to doprowadza ją do rozpaczy. Gucio jest inny niż jego ojciec. Późno dojrzewa, ale nie daje się matce poskromić. I ta ich „walka” najczęściej przyprawia czytelników o salwy gromkiego śmiechu. To właśnie najbardziej w tej książce bawi. Jednakże nie można powiedzieć o tej lekturze samych słodkości. Bo autorka porusza też sprawy ważne i trudne. Są momenty, które wprawiają w zadumę, a główna bohaterka zaskakuje swoimi decyzjami.
Powieść bawi i uczy. Czyta się ją szybciutko i lekko. To przyjemna lektura, w której Magdalena Witkiewicz ukazuje całkiem inne oblicze swojego warsztatu niż w „Pierwszej na liście”. To książka o miłości i próbie zagłaskania na śmierć. To czytadło pełne humoru niosące ważne przesłanie, by cieszyć się każdą chwilą i nie być nadopiekuńczym. Bo autentycznie można zagłaskać kota na śmierć mając jak najlepsze intencje.

czwartek, 18 czerwca 2015

Melissa Moretti "Kochanek z Malty"



Wydawnictwo Feeria
data wydania 2015
stron 280
ISBN 978-83-7229-478-4

Miłość odnaleziona pod rzymskim niebem

Lato czytelniczo mnie rozleniwia. Sprawia, że tak jak mam wyjątkową ochotę na owoce i młodziutkie warzywa tak chętnie sięgam po książki lekkie, przyjemne, łatwe w odbiorze. Takie, przy których bez problemu można zapomnieć o stresie, codzienności życiowej i stagnacji. To często lektury o miłości, których akcja rozgrywa się w miejscach atrakcyjnych turystycznie. Do tego opisu idealnie pasuje powieść autorstwa Melissy Moretti "Kochanek z Malty". Akcja tejże książki rozgrywa się we Włoszech, a konkretnie w cudownym Rzymie latem. Tu posadę znajduje przystojny Maltańczyk o imieniu Paul. Trafia mu się nie lada stanowisko. Ma być osobistym kierowcą arystokratycznego włoskiego klanu - rodziny Agostinich. Czeka go zamieszkanie we wspaniałej rezydencji i bycie na usługi seniorki rodu Signory Luciany i jej dzieci. W rezydencji pracuje wiele osób, którzy tworzą idealny personel. Służącą nestorki rodu jest sympatyczna dziewczyna o imieniu Anna pochodząca ze szwajcarskiej wioski, na której nowy szofer robi piorunujące wrażenie. Paul wpada w oko nie tylko jej, ale i Robercie oraz Stelli - córkom Luciany Agostini. Która z kobiet go zdobędzie, która go uwiedzie i czy będzie to romans na krótko czy związek na dłużej odkryjecie dzięki lekturze powieści, która nie do końca jest taka, jak się na pierwszy rzut oka wydaje.
Jeśli sądzicie, że powieść Moretti to jedynie słodki, cukierkowy, lukrowy romans osadzony w Wiecznym Mieście to się mylicie. Owszem, w fabule pojawia się i miłość i zauroczenie i chęć na romans, ale ta książka to też opowieść o bogatej arystokratycznej rodzinie, która ma olbrzymi majątek, sławne nazwisko wywodzące się ponoć od cesarza Augusta, ale i swoje sekrety, grzeszki i tajemnice. Pieniądze tak do końca szczęścia nie dają i nie sprawiają, że życie staje się bezstresowym dolce vita. Patrząc na bohaterów śmiało można dojść do wniosku, że fortuna manieruje. Bogactwo przewraca w głowie, odbiera zdrowy rozsądek i wpakowuje często w kłopoty. Życie z pękatym kontem wcale nie bywa ekscytujące - może być nudne, szare i monotonne. Drętwe, toczące się od zakupów do wakacji, od balu po raut. Ich choć ma wygląd idealnej potrawy, to już smakuje jak wióry. Moretti ciekawie podgląda życie krezusów, którzy mają mnóstwo wad, żyją przestrzegając sztywnej etykiety. Ukazane postacie są czasami przedstawione wręcz groteskowo. I nic dziwnego, że Paula pociąga skromna dziewczyna, która starannie pracuje, spełnia swoje zadania i obowiązki. Ta książka jak już wspomniałam to coś jeszcze. To wiele tajemnic, sensacji i kapitalne, rewelacyjne  zakończenie, które moim zdaniem jest największym atutem. Powieść czyta się lekko i przyjemnie, a smaku lekturze dodaje szczypta sensacji. "Kochanek z Malty" to idealna lektura na lato, na urlop, na wakacje, na podróż. Jej przeczytanie gwarantuje dobrą czytelniczą rozrywkę, świetną zabawę i miłe chwile w książkowym świecie.

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Krzysztof Potaczała "Bieszczady w PRL-u 3"


Wydawnictwo Bosz
data wydania 2015
stron 128
ISBN 978-83-7576-248-8

Podróż w Bieszczady, których już nie ma

Pokój i spokój po II wojnie światowej zapanował w Bieszczadach później niż w innych częściach kraju. Na początku lat 50. XX wieku ta kraina była dzika, pusta i wyludniona. Zniszczyły ją bandy UPA, odmieniła Akcja Wisła. Na szczęście życie w ten rejon zaczęło szybko powracać. Podjęto decyzję o budowie dróg, mostów, elektryfikacji, odtworzeniu ludzkich osad. W Bieszczady zaczęli przyjeżdżać ludzie z całej Polski. Do pracy z woli własnej i z przymusu jak więźniowie, w poszukiwaniu przygód i swego miejsca na ziemi. Wracali też niektórzy wysiedleni. W te tereny kierowano do pracy żołnierzy i studentów. W Bieszczadach wypoczywali harcerze i młodzież, powoli powstawała infrastruktura turystyczna, wytyczano szlaki a chętnych do spędzenia tu wakacji czy urlopu było coraz więcej. Rozwijała się gospodarka leśna i rolna. Przez kilka dekad Bieszczady odradzały się, by wraz z przemianami ustrojowymi znów zmienić swoje oblicze. Dziś Bieszczad w odsłonie „jak za komuny” już nie ma. Polski Dziki Zachód znów się zmienił, ale przeszłość zapisała się w ludziach. Dziś wielu wspomina te dawne czasy z nostalgią i łezką w oku. Klimat komunistycznych Bieszczad idealnie zapisał się w reportażach Krzysztofa Potaczały. Drukarnie opuściła trzecia i niestety ostatnia książka zawierająca kilkanaście reportaży z tamtych lat wydana w cyklu „Bieszczady w PRL-u”. Lektura równie ciekawa jak jej poprzedniczki, zabierająca w świat, którego już nie ma, wspominająca ludzi i miejsca, osobliwości Bieszczad, które bezpowrotnie odeszły do lamusa.
Dwanaście reportaży pokazuje krainę Biesów i Czadów z lat 60., 70. ale i z lat 90. kiedy nagle wszystko zaczęło się zmieniać, znikać, ewoluować. Upadek systemu bowiem okazał się w tym rejonie wyjątkowo wyrazisty i przeszedł niczym rewolucja. Zniknęły bowiem prawie wszystkie zakłady pracy, zlikwidowano je bądź same upadły. Ludzie przestali dobrze zarabiać, stracili miejsca pracy, a w mediach zaczęto zbiórki darów dla biednych bieszczadzkich dzieci. A wydawało się, że W PRL-u było tam ubogo!
Ta książka, jak i cały cykl, jest bezcenna i zawiera historie, które przeszły już do przeszłości. Zapisały się jedynie w pamięci osób, które były ich naocznymi świadkami. Wyciągnięte na światło dzienne, opisane po latach stanowią pamiątkę tamtego czasu, który był mimo wszystko dla Bieszczad szczęśliwy i łaskawy. Nierozsądnie, niezgodnie z ekonomią, bezmyślnie ale jednak te tereny zagospodarowano. Pewnie i trochę zniszczono, ale i trafiło tu wielu miłośników dziewiczości, wolności oraz tych, którzy lubią życie blisko natury daleko od miejskiego zgiełku. O czym mówią reportaże z tego tomu?
O kreowanych na wzór kowbojskich ranczach, w których wypasem bydła zajmowali się młodzi ochotnicy, o wypadach do tzw. Bieszczadzkiego Worka i nielegalnych polowaniach na jego terenie, o świadomym igraniu z czujnością radzieckich służ chroniących granicę, o budowie dróg przez wojsko i pracy więźniów w półotwartych zakładach karnych, a wreszcie o zwierzętach związanych ze schroniskiem Chatka Puchatka i zlocie Rainbow Family w Tworylnem oraz o towarzyskim żubrze noszącym imię Pulpit.
Z tekstów bije klimat tamtego okresu. Czuć ten wiatr co hula beztrosko na połoninach, czuć radość z obcowania z przepiękną naturą, ale i słychać odgłos niemogących się wygrzebać z błota pojazdów mechanicznych, rozlega się muczenie stad krów, brzmią też w uszach bębny uczestników zlotu Tęczowych Rodzin. Całą książkę od przysłowiowej deski do deski przeczytałam z ogromnym zaciekawieniem i rumieńcami na policzkach. Odkrywałam to, co uleciało z czasem, patrzyłam na krainę, którą świetnie znam i bardzo kocham z innej perspektywy. Bo choć minęło w sumie niewiele lat to Bieszczady zmieniły się diametralnie. Reportaże pokazują prawdziwe życie w dzikich ostępach, przedstawiają ciekawych ludzi, którzy tu zawitali. W te Bieszczady już nikt nie pojedzie, bo ich nie ma. Wspaniale, że Autor w swoich tekstach ocalił je od zapomnienia i pokazał młodemu pokoleniu. A starszym czytelnikom pozwolił na wspomnienia i sentymentalną podróż.

Andrew Roe "Cudowna dziewczynka"


Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania czerwiec 2015
stron 392
ISBN 978-83-8069-015-8

Cud czy mistyfikacja?

Cuda - jedni w nie wierzą, inni nie! Jednym się zdarzają, inni uznają za ułudę. Marzymy by się stały, gdy jesteśmy bezsilni wobec sytuacji, gdy ta wymyka się nam spod kontroli, gdy dotyka nas choroba nieszczęście. O cudach donosi prasa, media, a wreszcie i Kościół. Zawsze towarzyszy im medialna wrzawa, sensacja i zwyczajna ludzka ciekawość. A my sami chcąc nie chcąc mamy w sobie coś z niewiernego Tomasza... Zawsze!

Do przeczytania powieści, którą napisał Andrew Roe nie skusiła mnie jednak wcale ciekawość. Absolutnie nie uległam jej, czym się sobie trochę dziwię. Co zatem? Okładka! Jak bardzo rzadko w moich wyborach. Spojrzałam i zakochałam się w niej. Spojrzała na mnie urocza dziewczynka, zahipnotyzowały mnie jej oczy - jakbym w nich odczytała treść: "Musisz poznać moją historię i mnie samą". Przepadłam bez reszty i książka znalazła się w moich rękach. Czego się spodziewałam? Tu przyznam się, że zdecydowanie oczekiwałam książki a'la proza Picoult czy Chamberlain. I cóż, to nie było to. To nie była książka, w której autor zaserwował czytelnikom moc emocji, zbudował napięcie itd. Nie czytałam z wypiekami na twarzy, ale raczej studiowałam dusze opisanych postaci - i tych pierwszo i drugoplanowych - niczym psycholog analizujący pacjenta na kozetce. Bo według mnie ta lektura jest analizą reakcji na nie do końca zrozumiałe, dające się wyjaśnić zdarzenia, które miały miejsce w Stanach Zjednoczonych.
Karen i John to małżeństwo. Niezbyt zgrane i dobrane, które pragnie dziecka. Gdy na świat przychodzi ich córeczka okazuje się, że bycie rodzicem to nie taka łatwa sprawa. Zwłaszcza jak nie ma się pękatego konta w banku i doświadczenia w opiece nad maleństwem, które często płacze i grymasi. Anabelle rośnie i gdy ma siedem lat wybiera się z tatą na zakupy. Potrzebny jest nowy magnetowid i w tym celu dziewczynka z ojcem jadą do centrum handlowego. Po drodze pijany kierowca powoduje wypadek. John wychodzi z niego prawie nietknięty, za to jego córeczka jest w fatalnym stanie. Walczy o życie, konieczna jest operacja, a rokowania są niepewne i przerażające. Dziecku udaje się przeżyć, ale nie wyzdrowieć. Anabelle wpada coś w rodzaju śpiączki co medycyna określa jako mutyzm akinetyczny. Dziewczynka zostaje przykuta do łóżka. Lekarze bezradnie rozkładają ręce i proponują rodzicom specjalistyczny ośrodek opiekujący się obłożnie chorymi. Nikt nie mówi czy stan dziecka się kiedykolwiek poprawi. Nikt nie mówi ile mała pożyje. Karen decyduje, że nie odda dziecka mimo wszystko. Sama podejmuje się opieki nad córeczką. Nie wie czy podoła temu wyzwaniu, ale tylko tak potrafi postąpić. Mąż po trzech miesiącach ją zostawia. W liście pisze, że nie da rady dłużej z nimi być. Będzie przesyłał pieniądze. Jak tchórz.
Karen pomagają dobre dusze zwane Aniołami Anabelle. Pewnego dnia dochodzi do cudu. W pokoju zamienionym na szpitalną separatkę pachną róże, a figurka Matki Bożej w obecności dziecka płacze. Wieść się rozchodzi i wkrótce dochodzi do fali pielgrzymek do łóżka dziewczynki...

To książka, która w zasadzie częściej przypominała mi reportaż niż powieść. To trudna lektura, która zapada w serce. To opowieść o chorobie, wierze, nadziei, walce o każdy oddech. To książka, która niesie przesłanie dla rodziców, by ci docenili każdą chwilę ze swoimi pociechami. Zdrowymi i pełnymi sił. Bo los potrafi być okrutny. Choroba dziecka, a zwłaszcza tak ciężka jak ta, która dotknęła Anabelle to trudne doświadczenie. To rodzące się w duszy rodzica pytania o jej sens, o sens cierpienia niewinnego dziecka.
W trakcie lektury często miałam w oczach łzy. I sama starałam się zrozumieć istotę cierpienia, jego wartość czy bezsens. Współczułam Karen, jej córce, obserwowałam przemianę Johna. Zakończenie tej historii okazało się ogromną niespodzianką. Kompletnie się nie spodziewałam takiego obrotu spraw. Książkę gorąco polecam, zwłaszcza rodzicom. Wspaniała historia którą nie sposób zapomnieć.

sobota, 13 czerwca 2015

Stosik letni - bo na upał najlepsze są książki i truskawki

Na pierwszym planie stosik, za nim te co już prezentowane. Czym wzbogaciła się moja biblioteczka?
Proszę oto moje nowe, cudowne, pachnące, rewelacyjne książki!
Agnieszka Tomczyszyn "Ezotero. Córka Wiatru" od Wydawnictwa MG
Tanya Valko "Miłość na Bali" od Wydawnictwa Prószyński i S-ka
Bett J. Eadie " Po schodach do nieba" od Znaku
Teresa Ewa Opoka "Kalinowe serce" od Wydawnictwa Prószyński
Jessica Sorensen "Przypadki Callie i Kaydena" od Wydawnictwa Zysk i S-ka
Andrew Roe "Cudowna dziewczynka" od Wydawnictwa Prószyński i S-ka
Kasia Bulicz-Kasprzak " Inna bajka" od Lubimy Czytać
Melissa Moretti " Kochanek z Malty" od Wydawnictwa Feeria
Maria Dłużniewska "Dama. Opowieść biograficzna o Marii Kaczyńskiej" od Lubimy Czytać
Coś Was szczególnie ciekawi z tego stosiku? Piszcie !

piątek, 12 czerwca 2015

Agata Czykierda-Grabowska "Kiedy na mnie patrzysz"


Wydawnictwo Novae Res
data wydania 2015
stron 490
ISBN 978-83-7942-703-1

Miłość nie od pierwszego wejrzenia

Czy jest recepta na miłość? Na udany związek? Co może być cudownym lekiem na połączenie dwóch ludzkich serc? Czy to prawdziwe uczucie musi być od pierwszego wejrzenia? I czy można zakochać się na zawołanie? A czy można pokochać wbrew sobie, w momencie gdy nie jesteśmy gotowi na wielką miłość? Sporo pytań, odpowiedzi na nie szukałam w trakcie lektury książki z półki proza kobieca "Kiedy na mnie patrzysz". I choć nadal nie znalazłam oczywistych odpowiedzi na wszystkie kwestie to książkę przeczytałam i moje wrażenia z lektury są dość pozytywne. Ta powieść to debiut. Nie jest on doskonały, ale warty poznania. 
 
Autorka opowiada historię dwojga młodych ludzi. Kobiety i mężczyzny, którzy przekroczyli już próg dorosłości, ale ich bagaż życiowy waży o wiele więcej niż przeciętnego im rówieśnika. Oboje posmakowali życia w tym gorzkim smaku. Dość mocno gorzkim, tak gorzkim niczym piołun. Przeżyli coś, co może rodzić traumy, lęki, dostali kopniaka od losu. Solidnego kopniaka, który ich powalił. Osłabił, a przecież żyć trzeba dalej. Spotykają się w miejscu w którym są tylko na chwilę. Bo tak normalnie żyją gdzie indziej. I właśnie tam, gdzie przecięły się dość przypadkowo ich życiowe drogi dosięga ich strzała Amora. A ich pierwsze spotkanie wcale nie było miłe i słodkie. 
Karina wraca do rodzinnej miejscowości z wielkiego miasta gdzie studiuje na wakacje. Chce odpocząć i troszkę popracować. Aleksander przyjeżdża z dalekiej Kanady gdzie mieszka od lat. Do miejscowości w której mieszkają jego dziadkowie sprowadza go decyzja siostry, która właśnie w Polsce zamierza poślubić swojego kanadyjskiego narzeczonego. Karina i Aleksander spotykają się na drodze przy ciele potrąconego przez samochód psa, którego wspólnie odwożą do lecznicy. Każde z nich jest samo i samotne. On żyje w cieniu choroby. Nowotworu, z którym walczy od lat i toczy kolejne bitwy. Ona musi zapomnieć o napadzie na jej osobę, który miał miejsce wcześniej. Żadne z nich nie czuje się gotowe na związek. A los i tak ma ich plany w nosie. Para młodych ludzi staje się sobie bliska i przeżywa kolejne stadia związku - od zauroczenia po pożądanie i gorące uczucie. Ale czy kobieta po przejściach i mężczyzna z traumą mogą być szczęśliwą parą? 
 
To książka o miłości, o narodzinach uczucia, napisana we współczesnym stylu. To opowieść o dwojgu młodych ludzi, którzy usiłują żyć mimo przeżytych trudnych chwil. To historia dwojga broniących się przed gorącą love ludzi zagubionych w dżungli współczesnego świata. Postaci nieidealnych, ale dość interesująco wykreowanych. Po tym, co ich dotknęło trudno im wskoczyć w nowy, inny etap życia. Zmagają się ze swoimi doświadczeniami, co samo w sobie jest trudne a muszą jeszcze stawić czoła temu, co rodzi się w ich sercach. Czy zatem uczucie jest dobrym lekarstwem na powrót do normalności? Przecież jest ryzyko, że miłość może skomplikować ich życie jeszcze bardziej. 
Książka niby nie odkrywa Ameryki, jest kolejnym tomem, który napisany został o miłości, a jednak coś na jej kartach drzemie. Autorka coś ważnego pokazuje, na coś zwraca uwagę. I płynie tu morał, że wprawdzie nie znany przeszłości i wszystko może się w niej zdarzyć, wszystko może nas spotkać to jednak nie wolno żyć przeszłością, nie można zasklepiać się w sobie i non stop żyć rozpamiętywaniem starych ran. Taka postawa prowadzi donikąd. Powoduje, że życie przecieka nam przez palce. Warto kochać, warto chwytać to, co daje nam los. Choćby to były tylko chwile. "Kiedy na mnie patrzysz" to książka gruba, obfitująca w moc szczegółów, co chwilami było dość irytujące. Ale mimo niedoskonałości warto ją poznać. Warto odkryć przekaz pisarki, która porusza dość swobodnie i trudne tematy. Bo kto powiedział, że życie to sielanka, a być z kimś jest słodkie jak lukier?

środa, 10 czerwca 2015

Anna Kamińska "Simona. Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak"


Wydawnictwo Literackie 
data premiery 17 czerwiec 2015
stron 336
ISBN 978-83-0805-523-6

Simona - czarodziejka z leśniczówki

Ciekawych ludzi można poznać nie tylko w realnym świecie. Interesujące osobistości można poznać przez czytanie książek biograficznych. I tak właśnie miałam okazję zaznajomić się z kobietą wyjątkową i nietuzinkową, pochodzącą ze sławnej rodziny, która mimo tego balastu potrafiła iść własną życiową drogą i odnalazła swoje miejsce na ziemi. Żyła tak jak chciała, a radość egzystencji czerpała ze swojej pasji. Miłości do zwierząt i natury.
Urodziła się w rodzinie z nazwiskiem, ale nie kontynuowała dzieła przodków. Miała być synem, który również chwyci za pędzel. Okazała się dziewczynką pozbawioną kompletnie talentu do sztuki. Jej dzieciństwo nie było zbyt sielskie, a ją samą podobnie jak jej siostrę nie rozpieszczano. Ba, ich matka była wobec córek oschła i surowa. Simona kochała jednak od dziecka zwierzęta i tej pasji pozostała wierna przez całe życie. Szybko nauczyła się samodzielności, po śmierci ojca żyła w biedzie. Jako dorosła kobieta nie szukała luksusów. Zamieszkała w leśniczówce bez prądu i bieżącej wody. A mimo to była szczęśliwa. Nie została matką, ale obok niej był partner dzielący jej życiowe zainteresowania. No i były jeszcze zwierzęta, które mieszkały w jej domu. Te udomowione i te dzikie. 
Simona przez całe życie była indywidualnością i kobietą, która wyprzedziła swoją epokę. Żyła część życia w pięknym mieście, by porzucić je i osiąść w puszczy, gdzie czuła się jak ryba w wodzie. Dzieciństwo i wpojone w tym czasie wychowanie wpłynęło na jej charakter, ale nie przesłoniło jej osobistych wyborów i pozwoliło na bycie swoistą indywidualnością. Simona pełna była przeciwieństw. Najlepiej czuła się w gronie ścisłych przyjaciół i zwierząt. Nie szukała sławy, nie zależało jej na poklasku. Ale walczyła o dobro natury bezwzględnie i uparcie. Była zawzięta i uparta w tym, czemu się oddała. 
Miała duszę hipisa i niezwykłą osobowość, którą niezwykle dokładnie przedstawiła w swojej książce Anna Kamińska. Jako biograf wyrysowała z starannością i dokładnością wszelkie szczegóły z życia Kossakówny. Nie maskowała jej wad, nie gloryfikowała. Krok po kroku zanalizowała jej życie i najważniejsze fakty opisała. Pokazała Simonę z wielu stron. Oczami jej najbliższych. Oddała jej charakter i pasje. Jej usposobienie, radości, kompleksy, sukcesy, porażki. Z dokładnością koronczarki przedstawiła skomplikowaną osobowość. Duszę pełną szalonych pomysłów, interesujących projektów. Z kart książki wyłania się wspaniała kobieta, perfekcyjny profesjonalista w swoim fachu. A w tle widać czasy w jakich bohaterce przyszło żyć. Z lektury wyłania się też rodzinna Kossaków, ich tradycje, codzienne życie - jego blaski i cienie. Tekst uzupełniają zdjęcia. 
Książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Przedstawiła kobietę ze słynnego rodu, ale i dała poczuć klimat tamtych lat. Dzięki czytaniu zagościłam w gajówce, poznałam uroki życia w sercu lasu, ale i pobyłam w domu słynnych malarzy. Zainteresowałam się też bardziej psychologią zwierząt - to naprawdę arcyciekawa dziedzina, która pomaga zrozumieć i ludzkie zachowania. To była niezapomniana publikacja, którą gorąco polecam.

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Karolina Wilczyńska "Zaplątana miłość"


Wydawnictwo Czwarta Strona
data wydania 2015
stron 344
ISBN 978-83-7976-237-8
Cykl Stacja Jagodno tom I

Największe błędy popełniamy z miłości

 
Najnowsza powieść autorki „Jeszcze raz, Nataszo” rozpoczyna cykl Stacja Jagodno. Patrząc na okładkę i czytając opis na niej można mieć wrażenie, że to odprężające babskie czytadło idealne na wakacje czy relaksujący wieczór. Jednak to niekompletny obraz tej książki. Ona niesie w swej treści o wiele więcej. Nie jest to sielankowa powieść, ale pełna emocji historia trzech kobiet, które reprezentują trzy różne pokolenia.
Najstarsza z nich mieszka w białej chatce pod lasem na końcu Borowej. Róża to kobieta w jesieni życia, która nie zgorzkniała z wiekiem. Pomimo samotności i braku kogoś bliskiego jest osobą niezwykle pogodną. Do towarzystwa ma tylko uroczego kota Barnabę. Potrafi wyczarować smaczne i doskonale poprawiające nastrój fiołkowe konfitury. Tamara reprezentuje pokolenie średnie. Jest matką samotnie wychowującą nastoletnią córkę. Zawodowo spełnia się jako specjalistka od marketingu. Do pewnego momentu ma życie swoje i córki pod kontrolą. Wszystko zaczyna się zmieniać z chwilą rozpoczęcia przez Marysię nauki w renomowanej klasie liceum, po którym dziewczyna zda międzynarodową maturę. Córka Tamary jest przerażona poziomem nauki, pragnie dorównać w stylu zachowania i ubioru koleżankom z klasy. Zmienia się pod wpływem chłopaka, który jest bardzo atrakcyjny ale z pewnością nie jest odpowiednim towarzystwem dla dziewczyny z dobrego domu. Konflikt matka-córka rodzi się i przybiera na sile...
Znając możliwości Karoliny Wilczyńskiej spodziewałam się po tej książce bardzo wiele. I tyleż emocji, wrażeń i przyjemności płynącej z czytania dobrej lektury dostałam. Planując przeczytanie tej powieści nie dajcie się jednak zwieść ciepłej i klimatycznej okładce oraz zawartemu na niej opisowi. To nie jest sielskie czytadło a powieść opisująca zmagania z życiem samotnej matki, proces dorastania współczesnej nastolatki, która dojrzewając zbiera od życia pierwsze lekcje i przeróżne doświadczenia. Nie zawsze mają one słodki smak.
Tamara to postać bardzo symboliczna, w której odkryje siebie wiele współczesnych matek borykających się z samotnym wychowaniem dziecka. By zarobić na konieczne wydatki, by zgromadzić fundusze na odpowiednią edukację dziecka pani Sokołowska ciężko pracuje, a tym samym z braku czasu nieco zaniedbuje swoją córkę. Wzajemne relacje matka-dziecko stygną, rozluźniają się, rodzą się dystans, niezrozumienia i tajemnice. Idealne preludium do sporych kłopotów. Postać Tamary nie jest idealna, ale bardzo sympatyczna. Nie sposób nie poczuć do niej sympatii i duchowego porozumienia. A Marysia vel Majka każdej dorosłej kobiecie przypomni coś z wieku dorastania, z lat kiedy była nastolatką. Zmieniają się czasy, mijają lata, ale jedno pozostaje takie samo. Wiek lat nastu to wiek buntu, odkrywania świata. Ale i czas, kiedy dziewczyna popełnia błędy mogące mieć poważne konsekwencje i mogące odbić się na całym życiu.
„Zaplątana miłość” to książka bardzo realna, pełna prozy życia, która świetnie utwierdza w przekonaniu, że w morzu ludzkim są i ci źli, i ci dobrzy ludzie tacy jak Róża. To lektura o nauce rodzicielstwa, o miłości, o popełnianiu błędów i ich naprawie, o skomplikowanych rodzinnych relacjach. Jej atutem jest korowód ciekawie wykreowanych kobiecych postaci, z którymi łatwo się utożsamić i które prosto zrozumieć. To ciepła lektura, pełna wzruszających scen, które po części rozgrywają się w uroczej scenerii świętokrzyskiej wioski. Ta powieść to początek wspaniale zapowiadającej się serii. Niektóre z wątków autorka nie zamknęła, a tym samym świetnie rozbudziła ciekawość co dalej nastąpi. Myślę, że wielu czytelników podobnie jak ja będzie z niecierpliwością oczekiwać kolejnego tomu tego cyklu.

sobota, 6 czerwca 2015

Susan Mallery "Za milion dolarów"


Wydawnictwo Mira/Harlequin
data wydania maj 2015
stron 448
ISBN 978-83-276-1303-5
Seria Opowieści z pasją

Intratna propozycja 

Julie, Willow i Marina są siostrami. Osiągnęły już dorosłość, każda pracuje zawodowo. W ich życie niedawno wkroczyła ich babka ze strony matki. Potem jak siedemnastoletnia matka dziewczyn postawiła na swego przyszłego męża jej matka i ojczym odwrócili się od niej i przez długi czas nie utrzymywali żadnych kontaktów. Mąż sędziwej pani już zmarł i ta postanowiła naprawić rodzinne relacje. Do wnuczek zwróciła się z bardzo konkretną propozycją. Wydawałoby się intratną jeśli chodzi o kwestie finansowe. Zaproponowała poślubienie wnuka swojego drugiego męża Todda Astona III i jako bonus okrągły milion dolarów. Na randkę w ciemno z tajemniczym mężczyzną udały się kolejno trzy siostry. Tylko okazało się, że nie zawsze spotkały tego, którego oczekiwały. Ale to nie były zmarnowane chwile. Amor też nie zmarnował swoich strzał...

Julie Nelson uważała, że skoro ma kogoś poślubić za pieniądze to musi być on nieatrakcyjny, paskudny i odrażający. Tymczasem mężczyzna z którym spędziła wieczór i noc okazał się pysznym ciachem. Tylko to nie był Todd...
Willow Nelson wściekła za wystawienie jej starszej siostry do wiatru miała ochotę zrobić Toddowi niezłą awanturę. I pewnie by tak było, tylko że zamiast niego spotkała pod konkretnym adresem jego ochroniarza, a spotkanie zmieniło tor jej życia.
Marina, najmłodsza z sióstr dostała dość ciekawe zadanie. Miała podołać roli organizacji ślubu swojej najstarszej siostry. Pomóc w tym miał jej nie kto inny, ale sam Todd...

Jeśli macie ochotę na odpoczynek z książką w ręku, jeśli macie chęć na lekką i przyjemną lekturę, jeśli chcecie odsapnąć od problemów dnia codziennego wybór tej pozycji będzie idealny. Okładka jest urocza, śliczna i pasuje do treści. A sama książka to powieść składająca się z trzech części, z których każda poświęcona jest innej z sióstr Nelson. Fabuła nie jest skomplikowana. Ale ma ciekawą konstrukcję i udało się w niej interesująco połączyć losy panien Nelson. Jeśli pisarz czy pisarka decyduje się na wprowadzenie do książki scen erotycznych zawsze je oceniam. Rażą mnie te zbyt wulgarne. W tej powieści Susan Mallery pisze o seksie elegancko, wysmakowanie, ciekawie operuje słowem co czyni książkę niebanalną i nie odstrasza. Ta propozycja godna jest polecenia miłośniczkom romansów. Idealnie sprawdzi się jako lektura na urlop czy wakacje.

piątek, 5 czerwca 2015

Jeffrey Small "Oddech Boga"


Wydawnictwo Czwarta Strona
data wydania czerwiec 2015
stron 556
ISBN 978-83-7976-275-0

Opowieść o tajemniczym manuskrypcie

Kilka lat temu uległam powszechnemu szałowi jaki ogarnął świat moli książkowych i zagłębiłam się w lekturze "Kodu Da Vinci" Dana Browna. Jak miliony osób na całym globie zakochałam się w tej książce i polubiłam thrillery z wątkiem religijnym wplecionym w fabułę. I od czasu do czasu - ich czytanie non stop pewnie by mi się przejadło - sięgam po książki w takim gatunku. Ostatnio przeczytałam "Oddech Boga" pióra Jeffreya Smalla, który od samego początku przykuł moją uwagę i bardzo przypadł mi do gustu. W czytanie wciągnęłam się od pierwszej strony i choć tej powieści można zarzucić napisanie według schematu to warto było poświęcić na nią czas i wraz z dwójką głównych bohaterów podążyć tropem tajemniczego manuskryptu ukrytego w jednym z himalajskich klasztorów. 
Doktoranta Granta Matthewsa do podnóża najwyższych gór na świecie przywiodły wydarzenia z końca XIX wieku. W 1887 roku rosyjski dziennikarz odnalazł pisma, które mogły wstrząsnąć całym religijnym światem. Namieszać w głowach wyznawcom Jezusa, który w czasie swojego ziemskiego życia miał zawędrować do Indii i tu kształtować swoją duchowość. Niestety Rosjanina posądzono o herezję i szybko zapomniano o jego odkryciu. Tropem sprzed ponad stu lat podąża teraz młody Amerykanin, który chce sprawdzić autentyczność tych dokumentów i pokazać je światu. Na drodze jednak stają mu liczne przeszkody, niebezpieczeństwa, a u jego boku pojawia się atrakcyjna dziennikarka. Czy uda się odkryć prawdę o życiu Syna Bożego i wyjawić ją milionom ludzi czy może te pisma to zwykłe zwoje będące falsyfikatem? 

Książka jest doskonale napisana, dynamicznie i z pomysłem. Akcja toczy się bardzo warto, szybko i rozgrywa się w różnych zakątkach świata. Czytając znajdziemy się w Bhutanie, Indiach i Stanach Zjednoczonych. Wraz z głównymi bohaterami dotrzemy do zakątków tajemniczych jak himalajskie klasztory, odwiedzimy najsłynniejsze mauzoleum świata Tadż Mahal, poznamy pewien tworzący się aczkolwiek szalenie popularny kościół New Hope który zaistniał w Alabamie. Spotkamy zapalonych naukowców, tajemniczych mnichów, szalonych fanatyków wiary. A wszystko będzie się zmieniało szybko niczym w kalejdoskopie. Przed naszymi oczami obrazy będą migały niczym kolorowe mozaiki. Zawiła akcja, mnóstwo nieoczekiwanych zwrotów, niespodzianek i sekretów, rzesza barwnych postaci sprawia, że książka przykuwa naszą uwagę i łatwo przenosi do opisanego w niej świata pełnego religijnych tajemnic i naukowych spekulacji. Czytając nie grozi nam nuda, a nasza wyobraźnia  sporo się napracuje. Ciekawe dialogi i plastyczne opisy to również mocne strony tej lektury. Ci, którzy wciąż mają w pamięci powieści Browna mogą zarzucić Smallowi wykorzystanie wcześniej wymyślonego schematu. Mnie osobiście nie zepsuło to przyjemności czytania. 
Reasumując książkę zdecydowanie polecam. Gwarantuje ona sporo napięcia, doskonałą rozrywkę, dreszcz emocji. Czyta się ją szybko i trudno odłożyć, gdyż ciekawość czytającego jest non stop podrażniona. W każdym miejscu ma się ochotę na jeszcze jeden rozdział. Rewelacyjnie napisana sensacja, która powinna doczekać się ekranizacji.