Wydawnictwo Marginesy
data wydania 2020
stron 400
ISBN 978-83-6633-551-6
Odyseja z piekła do piekła
Po najnowszą powieść Heather Morris sięgnęłam przed lekturą „Tatuażysty z Auschwitz”. Wiedziałam, że tytuł osiągnął kasowy sukces i miał dość kontrowersyjne opinie. Nic dziwnego, że po „Podróży Cilki” spodziewałam się mocnej i powalającej na kolana lektury. Odrzuciwszy opinie innych, z czystym umysłem i kubkiem gorącej herbaty zanurzyłam się w okrutnej przeszłości i dałam się poprowadzić lekturze do piekła. Towarzyszyła mi niezwykła bohaterka – Cilka Klein. Niezwykła, bo niesamowicie dzielna, skrzywdzona, ale chcąca przetrwać, choć bojąca się marzyć o normalnej przyszłości. Cecylia ma wiele na swoje usprawiedliwienie, bo to, co przeżyła, ledwo mieści się w głowie. Mimo wszystko zniosła wszystkie ciosy nad wyraz heroicznie, choć patrząc na jej dzieje, wiele osób może zarzucić jej niewłaściwe zachowanie.
Jako szesnastolatka trafiła za żydowskie pochodzenie do obozu koncentracyjnego. Dzięki urodzie została kochanką wpływowych esesmanów, za chęć przeżycia i przetrwania piekła skazano ją na pobyt w innej jego odsłonie. Choć nie wdzięczyła się swoim ciałem dobrowolnie i dla przyjemności czy pieniędzy, osądzono ją niczym prostytutkę. Choć nie nawiązała kontaktów z wrogiem dobrowolnie i świadomie, uznano ją za kolaborantkę i zdrajczynię. Czym zawiniła ta dziewczyna? Czy mamy prawo wymagać od niej kryształowego zachowania, gdy w grę wchodziło jej życie? Moim zdaniem do Workuty Cecylia trafiła całkiem niewinna. Książka, do której przeczytania zdecydowanie was zachęcam, opisuje wiele lat pobytu na nieludzkiej ziemi, gdzie każdy dzień był walką o przetrwanie.
Cilka trafiła na Syberię okaleczona na duszy i ciele, po utracie bliskich, po stracie nadziei i pogrzebaniu marzeń. Szybko zorientowała się, że trafiła z jednego pandemonium do drugiego. Ścigała ją obozowa przeszłość i koszmary. W łagrze spotkała kobiety, z którymi nawiązała przyjacielskie relacje, mężczyzn, którzy ją okaleczali, odkryła powołanie do pracy związanej z leczeniem i opieką nad chorymi. Nauczyła się żyć w nieprzyjaznej przestrzeni, przeżyła chwile malutkich radości i wielkiego cierpienia. Oprócz tego przyszło jej spotykać na swej drodze śmierć, nieludzki ból, krzywdę i niesprawiedliwość. W jej otoczeniu pojawili się też dobrzy, życzliwi ludzie, gotowi wskrzesić iskrę nadziei oraz podać pomocną dłoń. Cilka powoli zaczęła też sobie uświadamiać, że drzemie w niej siła, że okrutny świat potrafi nie tylko ranić, ale i hartować jej serce i duszę. W końcu okaleczona młoda kobieta poczuła też smak uczucia miłości, którego ziarno wykiełkowało w tej otchłani piekielnej na przekór wielkiemu złu.
To nie była łatwa, lekka i przyjemna lektura. Przeczytanie tej książki było dla mnie wyzwaniem, walką ze łzami, które płynęły obficie z mych oczu i przerywały często lekturę. Cilka stała się mi bardzo bliska, ani razu nie przyszły mi do głowy myśli o osądzaniu jej źle. Lektura okazała się książką z potężnym ładunkiem emocjonalnym, który chwilami bardzo trudno było mi unieść. Tę historię ciężko było mi czytać jako osobie bardzo wrażliwej i delikatnej, ale też nie mogłam się od niej oderwać. Długo nie zapomnę jej treści, która bardzo mocno wryła się w moje serce.
„Podróż Cilki” to książka o niesprawiedliwości i cierpieniu, o nadludzkiej walce o przeżycie i sile uczuć, które mogą przetrwać nawet najgorsze piekło. Tytuł to hołd dla tytułowej bohaterki i tysięcy niewinnych kobiet, które trafiły na wiele lat do świata, w którym zapomniano, co to człowieczeństwo i dobro. To przestroga, by ludzkość nigdy już nie popełniła błędu wykreowania takich miejsc, gdzie nie ma miejsca na sprawiedliwość i godność.
Książka jest wyjątkowo czytelna, wymowna i szokująca. Doskonale napisana i wyraziście obrazująca rzeczywistość zesłania. Gorąco polecam jej lekturę.