środa, 26 października 2011

Jarosław Klonowski "Ognie świętego Wita"


Wydawnictwo MG
data wydania październik 2011
stron 208
ISBN 978-83-7779-003-8

Pióro Jarosława Klonowskiego już poznałam czytając wiosną jego debiutancką powieść "Tajemnicę świętego Wormiusa". Książka tak średnio przypadła mi do gustu, ale pomysł na fabułę wydał mi się dość interesujący. Na półkach księgarskich pojawiła się kolejna powieść tego autora, która również jest powieścią historyczną. Jej akcja rozgrywa się na przełomie XV i XVI wieku na Kujawach i w Baranowie Sandomierskim. Spotykamy w niej bohaterów znanych już z kart debiutu Klonowskiego jak Ostenwald czy Miriam, ale pojawiają się też całkiem nowe postacie. Jedną z nich jest pochodząca ze stanu mieszczańskiego Katarzyna Kucharczykowa - kobieta o rudych włosach i zmysłowej sylwetce. Zostaje ona oskarżona o otrucie męża tojadem i co gorsza posądzona o czary. Ale nie spodziewajcie się powieści fantasy. Katarzyna nie lata na miotle tylko kipi seksem (co wtedy było potępiane - seksapil był uważany za wielki grzech ) i zna się na ziołach. Owszem sama czuje się czarownicą - ale to raczej chęć poznania tajników alchemii i sztuczek chemicznych - jak byśmy dziś określili. Katarzyna cudem unika stosu. Bo zostaje na niego skazana - wtedy za podobne "przestępstwa " nie istniała inna możliwość. Dzięki temu, że miała za kochanka samego starostę Andrzeja Kościeleckiego zostaje wywieziona potajemnie z Bydgoszczy i umieszczona w Kruszwicy. Tam ma okazję terminować u alchemika, który bada legendę Św. Wita i informacje z nią związane zawarte w dziele samego Kadłubka. Tam też Katarzyna rodzi syna Mateusza Kościeleckiego, który natychmiast po urodzeniu jest jej zabrany i zostaje osadzony w klasztorze cystersów. Czy Katarzyna zobaczy jeszcze syna ? Czy poszukiwany kielich trafi w ręce alchemika ? Czy Kościelecki dowie się, że ma potomka ? I kto jest winny pożarowi zamku na którym urodził się Mateusz ? A w końcu co łączy ojca Mateusza z burgrabią Nieciszewskim ? 
Wszystkie te zagadki wyjaśni Wam przeczytanie powieści, która czyta się dość szybko, choć wymaga niesamowitej uwagi. Bowiem jej akcja toczy się bardzo szybko i przenosi się błyskawicznie z miejsca na miejsce oraz w przestrzeni czasu. Intryga goni intrygę, fabuła obfituje w wiele tajemnic i spisków. Nie brak scen nieco okrutnych i nie brakuje trupów. Bo w powieści pojawia się też tajemniczy zabójca, który zabija swoje ofiary ze słowem Adonai na ustach ! Kto się kryje za zbrodniami ? To już tajemnica tej powieści , która stanowi połączenie  książki historycznej z sensacją. Wielowątkowa fabuła jest chwilami nieco mało przejrzysta, co powoduje konieczność dużego skupienia i uwagi. Minusem książki jest brak przepisów - autor użył wielu słów, które dziś już nie są w użyciu. Byłoby lepiej gdyby zostało wyjaśnione ich znaczenie ( np. houppelande czy wams to dla mnie mało zrozumiałe nazwy . Język książki jest dość prosty i współczesny. Dialogi dość zgrabnie skonstruowane. Troszkę za ubogie moim zadaniem są za to opisy miejsc, w którym rozgrywa się akcja - to właśnie nimi też można zbudować ciekawy nastrój grozy i tajemniczości, który powinien omotać Czytelnika niczym pajęczyna. Książka ma jeszcze pewne niedociągnięcia, ale widać spory postęp w warsztacie literackim Klonowskiego. Spodobała mi się też okładka. Polecam lekturę tej powieści miłośnikom Średniowiecza, czarownic i sekretów, które często kryją grube mury zamków położonych niedaleko Gopła. 
Za egzemplarz do recenzji dziękuję ślicznie Wydawnictwu MG. 

3 komentarze:

  1. Chętnie przeczytam. Zaintrygowałaś mnie tymi sekretami ukrytymi za grubymi murami zamków.

    OdpowiedzUsuń
  2. Edyto - cóż to były czasy ! Turnieje rycerskie, uczty , biesiady - ale natura ludzka była taka sama - chciwa i pazerna czasem, chytra i przebiegła, no i kosztowności też kusiły. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie po nią sięgnę jak tylko gdzieś zobaczę :D

    OdpowiedzUsuń