wtorek, 22 kwietnia 2025

Leah Moyes "Polska pielęgniarka"

 



Wydawnictwo Replika 
data wydania 2025
stron 384
ISBN 978-83-68364-25-5

Wojna dla każdej ze stron konfliktu jest zła, ale uruchamia w ludziach pokłady dobra

Za mną lektura kolejnej książki z wojną w tle. Tego typu powieści przeczytałam już w swoim życiu wiele, z pewnością jest ich kilkadziesiąt. To żywe lekcje historii w których bardzo lubię uczestniczyć. To podróże w czasie który znam z opowiadań dziadków. To chwile kiedy mogę poznać ludzkie losy i wpływ faktów historycznych na życie konkretnych jednostek. Najczęściej te książki trafiają w mój gust i oceniam je wysoko. Najwyższą notą z wielką przyjemnością ocenię książkę "Polska pielęgniarka", która trafiła na księgarskie półki za sprawą Wydawnictwa Replika. 

Jej akcja rozpoczyna się 19 sierpnia 1941 roku w Łodzi i szybko przenosi się na tereny Niemiec, rozgrywa się m.in. w Dreźnie i Lipsku. Tytułową bohaterką jest szesnastoletnia dziewczyna Aleksandra, która mieści się w aryjskim typie urody. Z tego powodu pewnego dnia wprost ze szkolnej ławy zostaje wcielona do programu Lebensborn i wywieziona ciężarówką z rodzinnego miasta. W konwój kilku ciężarówek wiozących  młode dziewczyny trafiają bomby i żołnierze mający straż na Polkami giną podobnie jak część konwojentek. Aleksandra choć ranna przeżywa i wraz z innymi towarzyszkami niedoli musi radzić sobie sama. Zmęczone, chore, głodne i spragnione dziewczyny by przeżyć muszą dojść do cywilizacji bo trwanie na odludziu to pewna śmierć. I tak zaczyna się tułaczka i wygnanie, i tak zaczyna się nowe, inne życie Oli i jej przyjaciółek, które mówią o sobie, że są siostrami...

"Polska pielęgniarka" to książka wyjątkowa, nieco inaczej napisana niż powieści wojenne stworzone przez polskie Autorki, która robi na czytelniku ogromne wrażenie. Na pierwszy plan po jej przeczytaniu wysuwa się jej ponadczasowe przesłanie - wojna zawsze jest czymś złym co nie powinno się wydarzyć. Wojna nie przynosi nic dobrego ani okupantom ani okupowanym. Za nią kryje się przeogromne morze ludzkich dramatów i nieszczęść. Wojna jest też egzaminem z człowieczeństwa, które może w ludziach wyzwalać nie tylko pokłady zła i agresji, ale też i ogrom dobra. I to widać na przykładzie zarówno pierwszo jak i drugoplanowych postaci które poznamy na kartach tej książki. Narodowość nie definiuje czy ktoś jest dobry czy zły. 

Z pewnością jest to powieść wyrazista, dla wielu może też kontrowersyjna, bo postawa młodych Polek jest nieco inna niż w wielu publikacjach. Dziewczyny brutalnie wyrwane ze swoich rodzin są zdane na pastwę losu, samych siebie i ludzi wokół nich. A to przede wszystkim Niemcy z których nie wszyscy są źli. Z pewnością "Polska pielęgniarka" to powieść naładowana emocjami, skrząca nimi w całej objętości. To też książka żyjąca historią, wywołująca łzy, piękna a zarazem bardzo brutalna. W niej miesza się życie ze śmiercią, dobro ze złem, człowieczeństwo ze zezwierzęceniem. Nie brak tu drastycznych opisów i scen chwytających za serce. Nie brak prawdziwego życia, które obracało się przede wszystkim wokół tego by przeżyć, by doczekać końca tego koszmaru, który przecież kiedyś musiał się zakończyć. Aleksandra dojrzewa, przechodzi błyskawiczny kurs dorastania, obcuje z chorobami, ranami, śmiercią i daje z siebie wszystko w trudnej pracy. Tylko jeden raz postępuje w sposób dla mnie niezrozumiały, ale to jej zachowanie jest dowodem jak mocno mogą zranić ludzką duszę potworne doświadczenia. 

Książka okazała się naprawdę fenomenalną lekturą, która skupiła się na studium ludzkich dusz okaleczonych przez wojnę. Dostarczyła mi wiele tematów do przemyślenia, zatrzymała mnie w czasie i pochłonęła bez reszty. Zarwałam dla niej pół nocy bo nie mogłam przerwać lektury szybciej niż nastąpiło słowo koniec. Warto było, a jej treść została we mnie i dotknęła do żywego. Polecam ją gorąco nie tylko tym którzy lubią ten typ powieści. Naprawdę warto! 





Amanda Peters "Zbieracze borówek"

 



Wydawnictwo Filia
data wydania 2025
stron 352
ISBN 978-83-8357-839-2

Czasem życie staje się puszką Pandory


Raz się w życiu rodzimy i raz umieramy. To jedyna sprawiedliwość na tym świecie. Innej próżno szukać, bo żyjemy różną liczbę lat a los obdarowuje nas przeróżnymi niespodziankami. Są szczęśliwcy którym trafiają się wyłącznie te miłe, ale są i pechowcy, których stale dotykają nieszczęścia i kłopoty, a których życiowa droga wiecznie biegnie pod górę. Ta druga opcja dotknęła pewną indiańską rodzinę z plemienia Mikmaków z Nowej Szkocji. Jej członkowie wciąż otrzymywali od losu ciosy, które mocne bolały i kładły się tramą na wiele lat.

Książka „Zbieracze borówek” przenosi nas do Maine, do lat 60-tych XX wieku. Jest lato, a Joe i Ruthie wraz z rodzicami i rodzeństwem znajdują się na plantacji by wykonywać sezonowe prace. Praca polegająca na zbieraniu borówek jest ciężka, ale rodzina nie narzeka pracując sumiennie w pocie czoła. Aż do pewnej chwili, gdy dotyka ich potworna tragedia. W mgnieniu oka znika mała Ruthie – najmłodsza z rodzeństwa i ślad po niej bezpowrotnie ginie. Ostatnim, który ją widział jest Joe. W chłopcu uruchamiają się pewne negatywne mechanizmy, które zostają z nim na wiele lat. Poczucie winy, że nie dopilnował siostry kładzie się cieniem na całej jego przyszłości.

Norma jest jedynaczką, dorasta w na pierwszy rzut oka w porządnej rodzinie. Z biegiem lat dziewczyna szuka wspomnień z czasów dzieciństwa i napotyka pewne tajemnice i sekrety, które chce odkryć. Przestaje być pewna swojej tożsamości. Intuicyjnie przeczuwa, że coś kryje się w mroku i to coś ma z nią bezpośredni związek. Jej rodzice podobnie jak krewni otaczają się murem milczenia a to nakręca Normę do dalszych intensywnych poszukiwań.

Drodzy miłośnicy dobrej literatury! Koniecznie wpiszcie na listę swoich lektur tę powieść. Przeczytajcie, ale oceńcie ją dopiero gdy doczytacie ostatnie zdanie. Bo tylko wtedy w pełni możecie dostrzec jej kunszt, piękno i wyjątkowość. Jej fabuła jest tak samo niesamowita jak smutna. Ten smutek kładzie się cieniem na klimacie tytułu i jego odbiorze. Czytając ma się wrażenie, że szczęście nie istnieje, że są ludzie którym w żadnej mierze nie jest im ono dane. Nieszczęścia spadają raz po raz i przyciągają za sobą kolejne. Czytelnik czuje się osaczony podobnie jak bohaterowie, którzy muszą się zmierzyć ze sporymi traumami. Ale mimo tego ta opowieść chwyta za serce, podoba się choć nie jest łatwa w odbiorze. Podwójna naprzemienna narracja wciąga czytelnika we wnętrze książki. Stawia go nie z boku, ale w centrum wydarzeń. Wprowadza do świata w którym trudno o uśmiech. Szokiem była dla mnie informacja, że powieść jest debiutem. Jest przecież bardzo ambitna, dojrzała, przemyślana. Odciska ślad, daje do myślenia i skłania do refleksji na wartościami które są od lat uniwersalne i ważne. Jako miłośniczka sag rodzinnych odnalazłam w niej wiele cennych walorów, a treść mocno wbiła się w moje wnętrze.

Autorka nie stroni w niej od bolesnych tematów, odważnie pisze o śmierci, trudnych stronach życia i sztuce wyborów. Jednym z bohaterów staje się trauma, która jest spadkiem tragicznego wydarzenia. W tytule jest ukazane jej stadium krok po kroku. Ma ona różne oblicza i intensywność. W całej okazałości pokazane jest jej destrukcyjne działanie, jej toksyczność i zabieranie radości życia przez jedno zdarzenie. Czytając nie mogłam się oddawać nieprzerwanie lekturze. Musiałam robić przerwy by ochłonąć, by ostudzić emocje i uspokoić rytm serca.

Książka niezmiernie mi się podobała, choć jej początek nie wskazywał na to. Płynie z tego wniosek, że książki nie można oceniać po okładce, po tytule i zbyt szybko. Gorąco polecam jej lekturę i życzę odkrycia jej fenomenu, który z pewnością ją cechuje.  




sobota, 12 kwietnia 2025

Natalia Przeździk "Dom pod kasztanem"


Wydawnictwo Filia 
data wydania 2025
stron 336
ISBN 978-83-8402-080-7

W cieniu starego kasztana...

Życie to najlepszy scenarzysta. To ono czasem wie lepiej co nam trzeba niż my samy. To ono czasem tak komplikuje nasze ścieżki, że lądujemy w miejscu w którym kompletnie nie planowaliśmy być, a ta miejscówka okazuje się najlepszą z możliwych. Tak właśnie stało się w przypadku Zuzanny - głównej bohaterki powieści "Dom pod kasztanem", która nagle musi porzucić swoje plany, opuścić duże miasto i zamieszkać w starym domu dziadków na podkarpackiej prowincji. 
Zuzię poznajemy w dniu w którym oblewa ważny egzamin na studiach polonistycznych i czeka ją poprawka. Zmartwiona postanawia jak najlepiej przygotować się do powtórnego sprawdzianu, ale jej rodzina dostaje wiadomość, że babcia poważnie zachorowała. Zawał zabiera ją w mgnieniu oka, a na pięknej malowniczej wsi zostaje samotnie dziadek dziewczyny. Ta postanawia się nim zaopiekować i spędzić lato na wsi. Tu ma uczyć się do egzaminu i prowadzić dom. W trudnej chwili nie opuszcza ją najlepsza przyjaciółka - Walerka, która przyjeżdża by jej pomóc. Dziewczyny wspólnie się uczą, dzielą codziennie obowiązki i wtapiają się w lokalną społeczność. Poznają nowych znajomych i przeżywają nowe miłości. Decyzja wyjazdu z miasta zmienia diametralnie ich życie i przyszłość...

"Dom pod kasztanem" to bardzo pozytywna, klimatyczna i ciepła opowieść o zwyczajnym życiu, które czasem raczy nas wyjątkowymi niespodziankami mocno nas zaskakującymi. Jej akcja rozgrywa się głównie na prowincji, która ma swoje uroki i osobliwości. W tytule gloryfikowane są takie wartości jak więzy rodzinne, przyjaźń, empatia, solidarność i lojalność. To sentymentalna opowieść pełna radości z codziennych drobnostek, ale i książka napełniająca nadzieją w ludzi i dobro. Jej treść dodaje otuchy, że zawsze z każdej sytuacji jest wyjście, a nowe niekoniecznie jest gorsze niż to, co było. Otwarcie nowych drzwi, nowego rozdziału w życiu daje też nowe możliwości, nowe dary, nowe horyzonty i nowe góry do zdobycia. Stworzone przez Autorkę postaci są pozytywne i dające się darzyć sympatią. Zuzia wskutek życiowych doświadczeń dojrzewa, przechodzi wewnętrzną metamorfozę i staje się świadoma swoich marzeń i pragnień. Dokonuje wyborów, które są dla niej istotne i zmieniają ją wewnętrznie. Pozwalają stać się samodzielną i w pełni dorosłą. 

Powieść czyta się lekko i przyjemnie. To doskonała propozycja, która świetnie zrelaksuje i umili czas. To tytuł, który zaprasza do innej rzeczywistości, w której czas wolniej płynie, w której można się zatrzymać w pędzie życia i odpocząć od hałaśliwej rzeczywistości. Autorka świetnie ukazuje specyfikę codzienności, małych, a ważnych spraw, które należy w życiu doceniać i celebrować. W fabule zawartych jest bardzo wiele wskazówek jak żyć lepiej i głębiej oraz co w tym życiu jest naprawdę istotne. O czym warto pamiętać i o czym nie można zapominać. Tu na prowincji nie ma zgiełku i pośpiechu miasta. Tu można przystanąć i ogrzać się w rodzinnym cieple, przewartościować siebie i spojrzeć z szerszej perspektywy na otaczającą rzeczywistość. Z tych powodów to nie jest tylko kolejna relaksująca historia, a tytuł w którym drzemie wiele cennych treści. Warto je odkryć i posmakować. 

Gorąco polecam tę wyjątkową lekturę, która pozwoli Wam na życiowe stop i spojrzenie na świat w głębszej perspektywie.  





 

czwartek, 10 kwietnia 2025

Weronika Tomala "Cena zamążpójścia"


Wydawnictwo Zysk i S-ka
data wydania 2025
stron 240
ISBN 978-83-8335-510-8

Małżeńska szkoła przetrwania


Kilka dni temu przeczytałam kolejną w moim życiu powieść obyczajową, kolejną lekturę z kręgu literatury dla kobiet. Powinnam już powoli zapominać jej fabułę, zagłębiać się w to, co teraz czytam, ale tak nie jest. Jest wprost odwrotnie. Coraz więcej myślę o losach głównej bohaterki „Ceny zamążpójścia” i nie mogę ochłonąć z emocji, jakie mnie dotknęły w trakcie czytania. Były one niezwykle silne, a ja miałam ochotę wielokrotnie krzyczeć niepogodzona z tym, jak los, matka i mąż potraktowali Wandę – dziewczynę, która musiała o swoje szczęście stoczyć heroiczną walkę. Jedyną opoką była dla niej bezgraniczna miłość do córki, która okazała się wspaniałym drogowskazem i kołem ratunkowym.

Lata dziewięćdziesiąte, polska prowincja, mała wioska, w której wszyscy wszystkich znają. To tam urodziła się i dorastała w biednej rodzinie Wanda. W młodym wieku zaszła w ciążę ze Staszkiem, lokalnym przystojniakiem pracującym w pobliskiej hucie. Jedynym wyjściem, by obyło się bez skandalu, był ślub. Małżeństwo z konieczności, dla dziecka, bo tak wypada i co powiedzą inni. Przyszły tatuś oświadczył się i para złożyła przed ołtarzem przysięgę przed Bogiem i ludźmi. Do kościoła zawiodła ich jednak nie prawdziwa miłość, a presja, co nie okazało się dobrym prognostykiem. Wanda nie mogła kontynuować edukacji, jednak wierzyła, że gdy dziecko podrośnie, będzie się dalej kształcić. Jej mąż miał zgoła inne podejście do przyszłości. Widział żonę wyłącznie w domu, przy garach, dzieciach i pieluchach. Miała być posłuszna i wdzięczna za utrzymanie, miała skupić się wyłącznie na prowadzeniu domu. Szczęście nowożeńców szybko prysło jak bańka mydlana. Staszek otrzymał kierownicze stanowisko i sodówka uderzyła mu do głowy. Sukces miał także imię innej kobiety… Dla Wandy zaczął się koszmar, piekło, ból i samotność. Mąż zdegradował ją do roli służącej, a jej miejsce zajęła ta trzecia – atrakcyjna kochanka.


Czytanie „Ceny zamążpójścia” było dla mnie, delikatnie mówiąc, procesem bardzo burzliwym. Wielokrotnie miałam ochotę rzucić książką, ale nie dlatego, że była zła, a dlatego, że nie mogłam pogodzić się z tym, co spotykało Wandę. Sympatyczna i prostolinijna dziewczyna została w życiu nieraz mocno skrzywdzona. Od dziecka nie miała możliwości decydowania o swoim losie. Miała robić wszystko pod dyktando matki, męża, teściów, otoczenia. Zadowoleni mieli być wszyscy, tylko nie ona. Nikt nie pytał jej o zdanie, o oczekiwania, o marzenia i plany. Miała wciąż tańczyć, jak jej zagrają. Wanda jest symbolem dziewczyn z tamtych lat, które musiały wpisać się w modę ówcześnie panującej obyczajowości. Czytając, krzyczałam z emocji, a rumieniec nie schodził z mojej twarzy. Były momenty, gdy wręcz kipiałam ze złości i miałam ochotę rozszarpać Stanisława na kawałki. Byłam pełna podziwu dla literackiej kreacji głównej bohaterki, wiedząc, że opisana historia jest zdarzeniem prawdziwym. Autorka ukazała Wandę w sposób niezwykle intymny i wyjątkowy. Posłużyła się prostym, potocznym językiem, gdyż tylko taki mógł w pełni zobrazować uchwycone realia i środowisko.

Weronika Tomala na przykładzie prostej, wrażliwej i niezwykle silnej kobiety pokazała, że walka o szczęście zawsze ma sens. Wanda po latach łez, bólu i upokorzeń dojrzała, urosła w siłę, stała się twarda jak stal. Odzyskała kontrolę nad sobą i swoim życiem. To niezwykle wzruszające śledzić taką przemianę, to genialny emocjonalny rollercoaster.


„Cena zamążpójścia” to lektura tak piękna jak trudna. To powieść z przesłaniem i morałem. To tytuł, który poturbuje duszę, ale i da dużo nadziei tym, którzy jej potrzebują. To obraz toksycznej relacji, która przypomina kajdany, z których, jak się okazuje, można się uwolnić. To historia niesztampowa, która zostawia w sercu ślad i nie daje o sobie zapomnieć. Warto po nią sięgnąć i dać się ponieść jej fabule. Niech ta opowieść was nie ominie. Bardzo gorąco polecam.




 

piątek, 4 kwietnia 2025

Nina Zawadzka "Skazana za miłość"



Wydawnictwo Filia
data wydania 2025
stron 416
ISBN 978-83-8402-067-8


Każde pokolenie ma własne góry do zdobycia


Po literaturę wojenną sięgam systematycznie od wielu lat. Chętnie zagłębiam się w tytuły przedstawiające czasy które znam z lekcji historii i naocznych opowiadań moich dziadków. Przeczytałam wiele książek o kampanii wrześniowej, o zrywach wolnościowych które wybuchły podczas okupacji, o obozowej i łagrowej rzeczywistości. Dzięki Ninie Zawadzkiej po raz pierwszy zanurzyłam się w lekturze powieści opowiadającą historię ludzi którzy za walkę z najeźdźcą uznani zostali przez polskie władze za zdrajców i wrogów ojczyzny. Książka zrobiła na mnie przeogromne wrażenie i dostarczyła naprawdę wyjątkowych przeżyć. Jej Autorka udowodniła, że potrafi stworzyć powieść genialną, której można wystawić tylko najwyższą ocenę.

Prolog książki to scena niezwykle wzruszająca i mająca niesamowity wydźwięk. Na polnej drodze rodzi się niemowlę. Jego matka umiera a dziewczynka trafia na wychowanie do pewnej szanowanej rodziny z okolicy. Ludzie ci traktują ją niczym własną córkę, a dziewczyna wyrasta na piękną i mądrą pannę, która wychodzi za mąż za Wiktora Hermanowicza. Pozornie może się wydawać, że u boku wykształconego i mającego perspektywy mężczyzny Rutę Różańską czeka spokojna i szczęśliwa przyszłość. Tak się jednak nie dzieje, a szczęściu stoi na przeszkodzie wiele powodów. Jednym z nich jest wojna która wybucha 1 września 1939 roku. Rzeczywistość Ruty zmienia się jak w kalejdoskopie, a jej samej przychodzi mierzyć się z bardzo trudnymi wyborami...

Wiele lat później, w 1994 roku po zmianie systemu politycznego w Polsce Nikodem Ławrynowicz pragnie wpisać personalia Ruty do słownika osób zasłużonych dla Polski i wybielić jej biografią oraz oczyścić z niesłusznych zarzutów. W tym celu udaje się do Kanady by spotkać się z Brunonem Wojciechowskim. Ta podróż bardzo zmienia jego życie..

Skazana na miłość” to wybitna historia, która zapada głęboko w serce, która siedzi w duszy i umyśle jeszcze długo po przeczytaniu. Jej głębia i piękno, jej dojrzałość drażni wrażliwe nuty, a tytuł porusza wiele trudnych tematów, które przez lata były kwestiami tabu. Akcja książki rozgrywa się na przemian w dwóch przestrzeniach czasowych które skupiają się na życiu jednej osoby- głównej bohaterki, której życie okazało się pełne cierni i trudnych wyzwań. Ona sama za swoje wybory poniosła dotkliwą karę i sporo wycierpiała. Mimo ciosów od losu i ludzi, mimo łez i ogromnych ilości bólu pozostała sobą, pozostała wierną swoim ideałom i swojej wielkiej miłości, która okazała się tak piękna jak zakazana. Ruta jednak kochała i nie wstydziła się swojego uczucia. Dla niego potrafiła poświęcić samą siebie i nawet w najtrudniejszych chwilach nie patrząc na konsekwencje iść za głosem serca. Ta kobieta jest bohaterką niezłomną, wyjątkową i pełną odwagi. Nina Zawadzka pozwala nam głęboko zajrzeć w jej duszę i serce oraz utożsamić się z kimś dla kogo być było ważniejsze niż mieć, dla której uczucie i ideały były bardziej cenne niż wygoda czy bezpieczeństwo. Ruta jest symbolem, jest przedstawicielką ludzi skrzywdzonych przez system, oszukanych, niesłusznie oskarżonych i torturowanych, traktowanych jak zdrajców choć byli najlepszymi patriotami.

Różańska jest też kobietą, która kocha i nie wstydzi się swojej innej miłości. Idzie za nią nie bacząc na konsekwencje. Ma w sobie odwagę i poświęca się bez zastanowienia. Ma w sobie moc bohaterstwa i niekończące się pokłady dobra.

Jaką książką jest „Skazana na miłość”? Bardzo dojrzałą, oryginalną, odważnie podejmującą trudne historyczne kwestie, dopracowaną w szczegółach i głęboko przemawiającą do czytelnika. Zmuszającą do refleksji i wyciskającą łzy. Gdybym miała wymieniać jej atuty ten tekst byłby bardzo długi. Dodam tylko, że jeszcze nigdy nie czytałam książki tak mocno oryginalnej, tak niesztampowej w której literacka fikcja miesza się perfekcyjnie z faktami historycznymi. To lektura przemyślana, zatopiona w morzu emocji, łamiąca stereotypy, z realnymi bohaterami, która odciska na sercu trwały ślad. Gorąco Wam polecam zagłębienie się w jej treść i spotkanie z bohaterką, której wszelki lęk jest obcy.