wtorek, 22 kwietnia 2025
Leah Moyes "Polska pielęgniarka"
Amanda Peters "Zbieracze borówek"
Czasem życie staje się puszką Pandory
Raz się w życiu rodzimy i raz umieramy. To jedyna sprawiedliwość na tym świecie. Innej próżno szukać, bo żyjemy różną liczbę lat a los obdarowuje nas przeróżnymi niespodziankami. Są szczęśliwcy którym trafiają się wyłącznie te miłe, ale są i pechowcy, których stale dotykają nieszczęścia i kłopoty, a których życiowa droga wiecznie biegnie pod górę. Ta druga opcja dotknęła pewną indiańską rodzinę z plemienia Mikmaków z Nowej Szkocji. Jej członkowie wciąż otrzymywali od losu ciosy, które mocne bolały i kładły się tramą na wiele lat.
Książka „Zbieracze borówek” przenosi nas do Maine, do lat 60-tych XX wieku. Jest lato, a Joe i Ruthie wraz z rodzicami i rodzeństwem znajdują się na plantacji by wykonywać sezonowe prace. Praca polegająca na zbieraniu borówek jest ciężka, ale rodzina nie narzeka pracując sumiennie w pocie czoła. Aż do pewnej chwili, gdy dotyka ich potworna tragedia. W mgnieniu oka znika mała Ruthie – najmłodsza z rodzeństwa i ślad po niej bezpowrotnie ginie. Ostatnim, który ją widział jest Joe. W chłopcu uruchamiają się pewne negatywne mechanizmy, które zostają z nim na wiele lat. Poczucie winy, że nie dopilnował siostry kładzie się cieniem na całej jego przyszłości.
Norma jest jedynaczką, dorasta w na pierwszy rzut oka w porządnej rodzinie. Z biegiem lat dziewczyna szuka wspomnień z czasów dzieciństwa i napotyka pewne tajemnice i sekrety, które chce odkryć. Przestaje być pewna swojej tożsamości. Intuicyjnie przeczuwa, że coś kryje się w mroku i to coś ma z nią bezpośredni związek. Jej rodzice podobnie jak krewni otaczają się murem milczenia a to nakręca Normę do dalszych intensywnych poszukiwań.
Drodzy miłośnicy dobrej literatury! Koniecznie wpiszcie na listę swoich lektur tę powieść. Przeczytajcie, ale oceńcie ją dopiero gdy doczytacie ostatnie zdanie. Bo tylko wtedy w pełni możecie dostrzec jej kunszt, piękno i wyjątkowość. Jej fabuła jest tak samo niesamowita jak smutna. Ten smutek kładzie się cieniem na klimacie tytułu i jego odbiorze. Czytając ma się wrażenie, że szczęście nie istnieje, że są ludzie którym w żadnej mierze nie jest im ono dane. Nieszczęścia spadają raz po raz i przyciągają za sobą kolejne. Czytelnik czuje się osaczony podobnie jak bohaterowie, którzy muszą się zmierzyć ze sporymi traumami. Ale mimo tego ta opowieść chwyta za serce, podoba się choć nie jest łatwa w odbiorze. Podwójna naprzemienna narracja wciąga czytelnika we wnętrze książki. Stawia go nie z boku, ale w centrum wydarzeń. Wprowadza do świata w którym trudno o uśmiech. Szokiem była dla mnie informacja, że powieść jest debiutem. Jest przecież bardzo ambitna, dojrzała, przemyślana. Odciska ślad, daje do myślenia i skłania do refleksji na wartościami które są od lat uniwersalne i ważne. Jako miłośniczka sag rodzinnych odnalazłam w niej wiele cennych walorów, a treść mocno wbiła się w moje wnętrze.
Autorka nie stroni w niej od bolesnych tematów, odważnie pisze o śmierci, trudnych stronach życia i sztuce wyborów. Jednym z bohaterów staje się trauma, która jest spadkiem tragicznego wydarzenia. W tytule jest ukazane jej stadium krok po kroku. Ma ona różne oblicza i intensywność. W całej okazałości pokazane jest jej destrukcyjne działanie, jej toksyczność i zabieranie radości życia przez jedno zdarzenie. Czytając nie mogłam się oddawać nieprzerwanie lekturze. Musiałam robić przerwy by ochłonąć, by ostudzić emocje i uspokoić rytm serca.
Książka niezmiernie mi się podobała, choć jej początek nie wskazywał na to. Płynie z tego wniosek, że książki nie można oceniać po okładce, po tytule i zbyt szybko. Gorąco polecam jej lekturę i życzę odkrycia jej fenomenu, który z pewnością ją cechuje.
sobota, 12 kwietnia 2025
Natalia Przeździk "Dom pod kasztanem"
czwartek, 10 kwietnia 2025
Weronika Tomala "Cena zamążpójścia"
Lata dziewięćdziesiąte, polska prowincja, mała wioska, w której wszyscy wszystkich znają. To tam urodziła się i dorastała w biednej rodzinie Wanda. W młodym wieku zaszła w ciążę ze Staszkiem, lokalnym przystojniakiem pracującym w pobliskiej hucie. Jedynym wyjściem, by obyło się bez skandalu, był ślub. Małżeństwo z konieczności, dla dziecka, bo tak wypada i co powiedzą inni. Przyszły tatuś oświadczył się i para złożyła przed ołtarzem przysięgę przed Bogiem i ludźmi. Do kościoła zawiodła ich jednak nie prawdziwa miłość, a presja, co nie okazało się dobrym prognostykiem. Wanda nie mogła kontynuować edukacji, jednak wierzyła, że gdy dziecko podrośnie, będzie się dalej kształcić. Jej mąż miał zgoła inne podejście do przyszłości. Widział żonę wyłącznie w domu, przy garach, dzieciach i pieluchach. Miała być posłuszna i wdzięczna za utrzymanie, miała skupić się wyłącznie na prowadzeniu domu. Szczęście nowożeńców szybko prysło jak bańka mydlana. Staszek otrzymał kierownicze stanowisko i sodówka uderzyła mu do głowy. Sukces miał także imię innej kobiety… Dla Wandy zaczął się koszmar, piekło, ból i samotność. Mąż zdegradował ją do roli służącej, a jej miejsce zajęła ta trzecia – atrakcyjna kochanka.
Czytanie „Ceny zamążpójścia” było dla mnie, delikatnie mówiąc, procesem bardzo burzliwym. Wielokrotnie miałam ochotę rzucić książką, ale nie dlatego, że była zła, a dlatego, że nie mogłam pogodzić się z tym, co spotykało Wandę. Sympatyczna i prostolinijna dziewczyna została w życiu nieraz mocno skrzywdzona. Od dziecka nie miała możliwości decydowania o swoim losie. Miała robić wszystko pod dyktando matki, męża, teściów, otoczenia. Zadowoleni mieli być wszyscy, tylko nie ona. Nikt nie pytał jej o zdanie, o oczekiwania, o marzenia i plany. Miała wciąż tańczyć, jak jej zagrają. Wanda jest symbolem dziewczyn z tamtych lat, które musiały wpisać się w modę ówcześnie panującej obyczajowości. Czytając, krzyczałam z emocji, a rumieniec nie schodził z mojej twarzy. Były momenty, gdy wręcz kipiałam ze złości i miałam ochotę rozszarpać Stanisława na kawałki. Byłam pełna podziwu dla literackiej kreacji głównej bohaterki, wiedząc, że opisana historia jest zdarzeniem prawdziwym. Autorka ukazała Wandę w sposób niezwykle intymny i wyjątkowy. Posłużyła się prostym, potocznym językiem, gdyż tylko taki mógł w pełni zobrazować uchwycone realia i środowisko.
Weronika Tomala na przykładzie prostej, wrażliwej i niezwykle silnej kobiety pokazała, że walka o szczęście zawsze ma sens. Wanda po latach łez, bólu i upokorzeń dojrzała, urosła w siłę, stała się twarda jak stal. Odzyskała kontrolę nad sobą i swoim życiem. To niezwykle wzruszające śledzić taką przemianę, to genialny emocjonalny rollercoaster.
„Cena zamążpójścia” to lektura tak piękna jak trudna. To powieść z przesłaniem i morałem. To tytuł, który poturbuje duszę, ale i da dużo nadziei tym, którzy jej potrzebują. To obraz toksycznej relacji, która przypomina kajdany, z których, jak się okazuje, można się uwolnić. To historia niesztampowa, która zostawia w sercu ślad i nie daje o sobie zapomnieć. Warto po nią sięgnąć i dać się ponieść jej fabule. Niech ta opowieść was nie ominie. Bardzo gorąco polecam.
piątek, 4 kwietnia 2025
Nina Zawadzka "Skazana za miłość"
Każde pokolenie ma własne góry do zdobycia
Po literaturę wojenną sięgam systematycznie od wielu lat. Chętnie zagłębiam się w tytuły przedstawiające czasy które znam z lekcji historii i naocznych opowiadań moich dziadków. Przeczytałam wiele książek o kampanii wrześniowej, o zrywach wolnościowych które wybuchły podczas okupacji, o obozowej i łagrowej rzeczywistości. Dzięki Ninie Zawadzkiej po raz pierwszy zanurzyłam się w lekturze powieści opowiadającą historię ludzi którzy za walkę z najeźdźcą uznani zostali przez polskie władze za zdrajców i wrogów ojczyzny. Książka zrobiła na mnie przeogromne wrażenie i dostarczyła naprawdę wyjątkowych przeżyć. Jej Autorka udowodniła, że potrafi stworzyć powieść genialną, której można wystawić tylko najwyższą ocenę.
Prolog książki to scena niezwykle wzruszająca i mająca niesamowity wydźwięk. Na polnej drodze rodzi się niemowlę. Jego matka umiera a dziewczynka trafia na wychowanie do pewnej szanowanej rodziny z okolicy. Ludzie ci traktują ją niczym własną córkę, a dziewczyna wyrasta na piękną i mądrą pannę, która wychodzi za mąż za Wiktora Hermanowicza. Pozornie może się wydawać, że u boku wykształconego i mającego perspektywy mężczyzny Rutę Różańską czeka spokojna i szczęśliwa przyszłość. Tak się jednak nie dzieje, a szczęściu stoi na przeszkodzie wiele powodów. Jednym z nich jest wojna która wybucha 1 września 1939 roku. Rzeczywistość Ruty zmienia się jak w kalejdoskopie, a jej samej przychodzi mierzyć się z bardzo trudnymi wyborami...
Wiele lat później, w 1994 roku po zmianie systemu politycznego w Polsce Nikodem Ławrynowicz pragnie wpisać personalia Ruty do słownika osób zasłużonych dla Polski i wybielić jej biografią oraz oczyścić z niesłusznych zarzutów. W tym celu udaje się do Kanady by spotkać się z Brunonem Wojciechowskim. Ta podróż bardzo zmienia jego życie..
„Skazana na miłość” to wybitna historia, która zapada głęboko w serce, która siedzi w duszy i umyśle jeszcze długo po przeczytaniu. Jej głębia i piękno, jej dojrzałość drażni wrażliwe nuty, a tytuł porusza wiele trudnych tematów, które przez lata były kwestiami tabu. Akcja książki rozgrywa się na przemian w dwóch przestrzeniach czasowych które skupiają się na życiu jednej osoby- głównej bohaterki, której życie okazało się pełne cierni i trudnych wyzwań. Ona sama za swoje wybory poniosła dotkliwą karę i sporo wycierpiała. Mimo ciosów od losu i ludzi, mimo łez i ogromnych ilości bólu pozostała sobą, pozostała wierną swoim ideałom i swojej wielkiej miłości, która okazała się tak piękna jak zakazana. Ruta jednak kochała i nie wstydziła się swojego uczucia. Dla niego potrafiła poświęcić samą siebie i nawet w najtrudniejszych chwilach nie patrząc na konsekwencje iść za głosem serca. Ta kobieta jest bohaterką niezłomną, wyjątkową i pełną odwagi. Nina Zawadzka pozwala nam głęboko zajrzeć w jej duszę i serce oraz utożsamić się z kimś dla kogo być było ważniejsze niż mieć, dla której uczucie i ideały były bardziej cenne niż wygoda czy bezpieczeństwo. Ruta jest symbolem, jest przedstawicielką ludzi skrzywdzonych przez system, oszukanych, niesłusznie oskarżonych i torturowanych, traktowanych jak zdrajców choć byli najlepszymi patriotami.
Różańska jest też kobietą, która kocha i nie wstydzi się swojej innej miłości. Idzie za nią nie bacząc na konsekwencje. Ma w sobie odwagę i poświęca się bez zastanowienia. Ma w sobie moc bohaterstwa i niekończące się pokłady dobra.
Jaką książką jest „Skazana na miłość”? Bardzo dojrzałą, oryginalną, odważnie podejmującą trudne historyczne kwestie, dopracowaną w szczegółach i głęboko przemawiającą do czytelnika. Zmuszającą do refleksji i wyciskającą łzy. Gdybym miała wymieniać jej atuty ten tekst byłby bardzo długi. Dodam tylko, że jeszcze nigdy nie czytałam książki tak mocno oryginalnej, tak niesztampowej w której literacka fikcja miesza się perfekcyjnie z faktami historycznymi. To lektura przemyślana, zatopiona w morzu emocji, łamiąca stereotypy, z realnymi bohaterami, która odciska na sercu trwały ślad. Gorąco Wam polecam zagłębienie się w jej treść i spotkanie z bohaterką, której wszelki lęk jest obcy.