poniedziałek, 9 stycznia 2012

Sonia i Alexandre Poussin "Afryka Trek. Od Przylądka Dobrej Nadziei do Kilimandżaro"


Wydawnictwo Zysk i S-ka
data wydania 2011
stron 496
ISBN 978-83-7506-455-1

Czarny Ląd z Pisklakami.

Autorzy tej książki to nie tylko para małżeńska, to dwoje podróżników i partnerów, współpracowników i ludzi zakochanych w przygodzie. Ich nazwisko – Poussin, oznacza po francusku pisklak. Sonia i Alexander stawiają sobie bardzo niezwykle wyzwanie – przejść piechotą Czarny Ląd. Nie przemieszczać się ani metra żadnym środkiem lokomocji, nawet na grzbiecie osiołka czy wielbłąda. Iść, mając tylko kij w ręce i lekki plecak na plecak. Nie mieć w towarzystwie obstawy samochodu i kogoś pomocnego z własnej ekipy. Nocować gdzie się da i korzystać z gościny miejscowej ludności.
Trasa liczy, bagatela, 14 000 km. Wiedzie przez terytoria wielu państw, przez różne strefy klimatyczne, przez obszary słabo zaludnione, ogarnięte konfliktami wewnętrznymi. Liczyli na szczęście i gościnność, bali się chorób i dzikich zwierząt, a jednak dzielnie podjęli wyzwanie. Chcą przejść Afrykę i symbolicznie odtworzyć pierwszą podróż człowieka, który opuścił swoją kolebkę, by podbić i opanować cały glob. Swoją wędrówkę rozpoczynają w RPA, od Przylądka Dobrej Nadziei. Wyruszają 1 stycznia 2001 roku. Ta podróż zajmie im ponad trzy lata. Pierwsze 7000 kilometrów opisują w książce “Afryka Trek. Od Przylądka Dobrej Nadziei do Kilimandżaro.”
Ta książka to niezwykła opowieść. Fascynująca i piękna. Czytałam już sporo książek o podróżach, ale ta jest jedną z najlepszych. Autorzy podjęli się trudnego wyzwania – zamknąć taką podróż na kartach książki, wybrać to, co najważniejsze i to, co zapadło w pamięć- a przy tym zachwycić Czytelnika wspaniałymi opisami Afryki od podszewki, bez upiększeń - to niełatwe zadanie.
Państwo Poussin przygotowali wspaniałą relację o Czarnym Lądzie, jego bogactwach i nędzy, jego mieszkańcach – ich problemach i radościach. Napisali o prawdziwym obliczu pięknego i tajemniczego kontynentu, który boryka się z biedą, nędzą, bezrobociem, brakiem porządku publicznego, konfliktami politycznymi, głodem, chorobami i plagą AIDS. Nie jest łatwo być Afrykańczykiem- trudno jest żyć i Białym i Czarnym. Wciąż jeszcze prawo nie działa, grasują zbrojne bandy, szerzy się przestępczość. Plony są zależne od pogody, ale i dostaw ziarna. A jednak mimo tych trosk, mieszkańcy Afryki są pogodnymi ludźmi, poważają religię, cieszą się drobnostkami, mają piękną i tajemniczą kulturę. I, co najważniejsze, większość z nich ma jeszcze nadzieję. Na lepsze jutro, poprawę sytuacji i godniejsze życie dla kolejnego pokolenia.
Choć są i tacy, którzy mają już dość i pragną wyemigrować. O całej masie ludzi jakich spotkali po drodze, którzy udzielili im gościny, poczęstowali posiłkiem, nawiązali krótką rozmowę opowiadają Autorzy w swojej książce. A ponadto znajdziecie tam prześliczne opisy krajobrazu, fauny i flory, zabawnych przygód i tarapatów z wędrówki odważnej pary. Co nas czeka ? Poznanie życia afrykańskich plemion takich jak Basuto, Czewa, Tonga, Ngoni, Tumbuka czy Khosa. Odwiedzimy u plantatorów w RPA, w ubogich chatkach rolników, misjach prowadzonych przez katolickie siostry zakonne, pobyt w kopalni diamentów, parkach krajobrazowych, sierocińcu dla zwierząt. Poczytamy o polowaniu na lwy atakujące ludzi, udamy się na dach Afryki – Kilimandżaro. Zobaczymy raj turystyczny, jakim jest Zanzibar.
Ta relacja jest fantastyczna. Czułam się tak bardzo zaabsorbowana lekturą jakbym tam była razem z Sonią i jej mężem. Przeżywałam ich przygody, martwiłam się atakiem malarii i wzruszałam się życiem Afryki jak oni. Trudno opisać w tak krótkiej recenzji emocje, jakich dostarczyła mi ta książka. A lekturze towarzyszyły jeszcze ciekawe i pomocne mapki oraz przepiękne fotografie. Podziwiam odwagę i trud, jaki podjęli Poussinowie w czasie miesięcy wędrówki. To całkiem inny świat niż luksusowe kompleksy hotelowe. Oni nie wiedzieli, gdzie dziś zanocują, co zjedzą na kolację i jaka będzie pogoda. Szli w ponad 40-stopiowym upale, deszczu i skwarze, pokonywali góry i osiągnęli sukces.
Nie sposób czytać tej relacji bez wypieków na twarzy, bez wzruszenia i radości. I nie sposób nie przeczytać ich dalszych perypetii w kolejnej książce, która opisuje dalszą podróż na północ Afryki.
Gorąco polecam nie tylko tym, którzy marzą o podróży do świata lwów, pustyni i równikowej dżungli.

Za egzemplarz do recenzji dziekuję portalowi Lubimy Czytać i Wydawnictwu Zysk i S-ka.

4 komentarze:

  1. Bardzo lubię książki podróżnicze, więc i do tej chętnie zajrzę:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Z chęcią zajrzę do tej książki, bo lubię czytać o odległych miejscach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też dopisuję się do listy zainteresowanych :)

    OdpowiedzUsuń
  4. nie czytałam, ale lubię książki podróżnicze, więc czemu nie... :)

    OdpowiedzUsuń