poniedziałek, 11 lutego 2019

Carme Chaparro "Nie jestem potworem"



Wydawnictwo Muza 
data wydania 2019
stron 384
ISBN 978-83-287-1131-0

Gdy sprawdza się czarny scenariusz...

Czego najbardziej boją się mamy? Choroby, zagubienia i śmierci swojego dziecka. Tak pokazują statystyki. Im młodsze jest dziecko, tym te lęki są silniejsze. Porwania dzieci to przestępstwa, które powinny być zagrożone najwyższymi karami, bo ból po zaginięciu dziecka jest w stanie rozsadzić matczyne serce.

W tym roku w ramach postanowień czytelniczych obiecałam sobie częściej sięgać po sensację. Ostatnio ten gatunek mocno zaniedbałam, więc w ramach realizacji postanowienia zdecydowałam sięgnąć po thriller i to Autora z kraju którego literaturę znam mało. Wybór padł na książkę pisarki hiszpańskiej, która jest dziennikarką, redaktorką i prezenterką telewizyjną. I jest niczym lustrzane odbicie jednej z wykreowanych na kartach lektury bohaterek. 

Akcja książki rozgrywa się współcześnie w Hiszpanii, a konkretnie w Madrycie i okolicy. Kike jest czteroletnim chłopcem, który znika nagle  w jednym z centrów handlowych. Wystarczy mgnienie oka a dziecko rozpływa się bez śladu. W tym samym miejscu podobny czterolatek zaginął dwa lata wcześniej i nigdy go nieodnaleziono. Postawione na nogi służby szybko łączą oba przypadki. Matka chłopca jest zrozpaczona, a policja zatrzymuje ojca dziecka. Śledztwo policyjne podobniej jak wcześniej prowadzi Ana Aren, dziennikarką relacjonującą sprawę dla telewizji Kanał Jedenaście jest Ines Grau - prywatnie koleżanka Any. Niestety poszukiwania nie przynoszą rezultatu, a sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy dochodzi do zniknięcia trzeciego kilkulatka. Jest nim synek Ines…. Czy te zdarzenia to dzieło jednego szaleńca? Czy chłopcy się odnajdą cali i zdrowi? Czy może staną się ofiarami mordercy?

By się dowiedzieć musicie przeczytać książkę, która ma swój klimat i smak. To jest bezsporne. Nie potrafię Wam wyjaśnić czemu, ale mnie bardzo szybko skojarzyła się z piórem Zafona.
Jest równie tajemnicza i uwodzi czytelnika z pewną premedytacją. Powoli, aczkolwiek bardzo skutecznie. 
Pomysł na fabułę od samego początku wydał mi się intrygujący i mocny. Została ona poprowadzona jednak nieco inaczej niż się spodziewałam. To nie wpłynęło na moją ocenę książki, która mi się bardzo spodobała. Akcja powieści nie jest błyskawiczna, nie pędzi jak górski potok po ulewie. Jest jak na sensację dość stonowana. Sam gatunek sensacyjny pomieszany jest z obyczajem. Na fabułę nie składa się tylko śledztwo i działania policji oraz mediów. Jest miejsce na opis życia prywatnego głównych bohaterów, ich sprawy nie tylko zawodowe, ale i osobiste. 
Temat porwania schodzi momentami na drugi plan. Elektryzują zdarzenia z przeszłości, lęki i koszmary, które miały miejsce wcześniej i powróciły. 
Powieść czyta się dobrze, napięcie budowane jest powoli, a Autorka z każdą chwilą mocniej "nakręca" czytelnika. W tytule jest miejsce na tajemniczość, na wewnętrzne przeżycia, na rozterki bohaterów. Dialogi są nieco za mało dynamiczne. Atutem książki jest niewątpliwie zakończenie, o którym nic więcej z wiadomych względów nie napiszę. 
Czy warto sięgnąć po tę powieść? 
Owszem, jeśli mamy dość mrocznych skandynawskich kryminałów tajemniczość rodem z Hiszpanii okaże się strzałem w dziesiątkę. 


1 komentarz: