poniedziałek, 26 września 2011

Sarah Dunant "Święte serca"


Wydawnictwo Świat Książki
data premiery 26 września 2011
stron 464
ISBN 978-83-7799-009-4

Klasztor wielu z nas kojarzy się z miejscem pełnym modlitwy i spokoju, zamieszkałym przez osoby powołane, które świadomie oddały swoje życie Bogu. To miejsce jest dla nich rajem na ziemi, gdzie mogą już nie istnieć dla doczesności i zatopić się w Stwórcy. A jednak, jak pokazuje historia, na przestrzeni wieków bywało różnie. Między innymi w Odrodzeniu to względy ekonomiczne, a nie wiara, decydowały o wstąpieniu w szeregi mniszek. Historię młodej dziewczyny, którą zmuszono do włożenia habitu i poślubienia Boga mimo jej miłości do mężczyzny opisuje w swojej powieści pt.”Święte serca “ Sarah Dunant.
Jest rok 1570 i przenosimy się do włoskiego miasta Ferrara. Tu w mury klasztoru benedyktynek wstępuje 16-letnia uboga szlachcianka, która przyjmuje imię zakonne Serafina. Jej rodziców nie było stać, aby wydać za mąż dwie córki, a że potencjalny zięć wybrał młodszą latorośl, Serafinie nie miała wyjścia - musiała zostać mniszką. Posag dla klasztoru był zdecydowanie niższy niż dla młodej małżonki. W czasach, gdy rodzice bezwzględnie decydowali o losie córki, dziewczynie nie pozostawało nić innego, jak ubieganie się po roku nowicjatu o zwolnienie do świeckiego życia przez biskupa. Serafina nie czuje się dobrze w klasztorze benedyktynek pod wezwaniem Św. Katarzyny. Życie w klauzurze kompletnie jej nie odpowiada. Ona kocha z wzajemnością nauczyciela muzyki i planuje ucieczkę z klasztoru. Od pierwszych chwil zakonnego życia buntuje się i jest agresywna. Jak potoczą się losy krnąbrnej nowicjuszki? Zachęcam Was do lektury ciekawej powieści historyczno-obyczajowej autorstwa znanej brytyjskiej pisarki, prezenterki i krytyka literackiego. Jak zaznacza sama Dunant swą książkę dedykuje ona wszystkim kobietom, które podzieliły kiedykolwiek los jej głównej bohaterki.
Książka bardzo mnie zaskoczyła i zszokowała. Nie tak wyobrażałam sobie żywot zakonnic. Życie w klasztorze, mimo klauzury nie jest takie surowe. Siostry dzielą się na dwie społeczności. Zakonnice chórowe wykonują lekkie prace – zajmują się m.in. haftem czy kopiowaniem ksiąg i modlitwą. Mają jednak swoje służące w postaci sióstr konwersek, które usługują im przykładowo przy ubieraniu i wykonują wszelkie prace fizyczne. O przynależności do grupy decyduje pochodzenie i wysokość wniesionego posagu. Klasztor jest także miejscem rozrywki i kultury, za sprawą wystawianych przedstawień i sztuk religijnych oraz śpiewu mniszek. A czy wyobrażacie sobie, że zakonnice obchodzą karnawał? Dla mnie to paradoks! Czy zatem jest to na pewno miejsce pełne gorącej modlitwy i szczerej służby Bogu? Na pewno nie, bo większość sióstr, pomijając zbyt moim zdaniem swobodną regułę, nie jest tu z własnej woli. Dla nich, kobiet bez powołania, to miejsce jest więzieniem i grobem za życia. Wiele z nich jednak powoli przyzwyczaja się do zakonnego rytmu i ślepo poddaje się losowi. Ten właśnie problem podkreśla pisarka, która pokazuje od podszewki codzienne życie mniszek, których religijność jest niejednokrotnie pozorna. Bo nawet w takim miejscu liczy się władza i walka o nią oraz wpływy polityczne i koneksje rodzinne. Przeorysza ciągle sprzecza się z mistrzynią nowicjatu i nie zawsze stawia na piedestale tylko Boga. Dodatkowo panicznie boi się skutków kontrreformacji, która coraz mocniej rozwija się za murami klasztoru.
Powieść to ekscytująca lektura, która z rozmachem opisuje życie klasztorne sprzed półwiecza. Nie brak w nim paradoksów i zbytniej koncentracji na sprawach przyziemnych, ale i przesądności niegodnej mniszek. Oprócz głównej bohaterki, która jest ofiarą panujących obyczajów, autorka podkreśla postać siostry Zuany, która zajmuje się infirmerią (izbą chorych) oraz opieką medyczną mniszek. To wykształcona kobieta, która mimo haseł głoszonych w Odrodzeniu nie może prowadzić praktyki w świeckim świecie, ale jest zmuszona ukryć się za murami klasztoru.
Książkę czyta się świetnie. Portrety bohaterek są skonstruowane bardzo ciekawie i wyraziście. Wątek obyczajowy i historyczny jest połączony bardzo płynnie w spójną całość. Książce nie brak tajemniczości i nastroju pełnego sekretów. Losy Serafiny i jej miłości bardzo ekscytują i choć zakończenie da się przewidzieć, to mamy okazję poznać oblicza obłudy, która nie oszczędza nawet miejsca poświęconego Bogu.
Świetna lektura na długie jesienne wieczory!
Za mozliwość ciekawej lektury dziekuję serwisowi Lubimy Czytać i Wydawnictwu Świat Książki

5 komentarzy:

  1. Recenzja ciekawa i zachęcająca, więc jeżeli książka wpadnie w moje ręce, dam jej szansę:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie Boże, jak ja Ci dziękuję, że nie urodziłam się w tamtych czasach! Moja rodzina też wywodzi się z zubożałej szlachty i jakbym miała iść do zakonu to bym chyba się zapłakała. Ale też tak sobie myślę, że w tamtych czasach była inna mentalność, inne relacje. Może jakoś bym to przełknęła.
    Swoją drogą, życie klasztorne wcale nie musi być takie nudne, wypełnione tylko modlitwą i postami. Modlić można się na różne sposoby i w sumie dzisiaj w klasztorach zakonnice normalnie funkcjonują, bawią się itd. Ale, rzeczywiście w czasach Renesansu to pewnie nie było do pomyślenia. Ciekawa ta książka się wydaje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zainteresowałaś mnie tą recenzją, chętnie sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna recenzja,zachęca do przeczytania książki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mag tu Cię chyba troszkę rozczaruję - klasztory z klauzurą są dziś bardziej surowsze bo takie zakonnice nie opuszczają ich chyba,że do szpitala, nawet pogrzeb rodzica nie zwalnia do wyjścia, nie jedzą mięsa, modlą się 7 razy dziennie, odwiedziny w poście i adwencie są zabronione, a w pozsotałym okresie tylko przez kratę rozmówinicy. Znam to na przykładzie dwóch zakonnic - karmelitanki bosej - przeżyła w klasztorze ponad 60 lat i klaryski. Ale obie trafiły tam z powołania i klauzura dała im szczęście.
    A wszystkim chętnym do przeczytania życzę miłej lektury !

    OdpowiedzUsuń