sobota, 17 czerwca 2017

Kirsty Moseley "Nic do stracenia. Wreszcie wolni"


Wydawnictwo Harper Collins
data wydania 2017
stron 336
ISBN 978-83-276-2959-3

Droga ku wolności bywa kręta i trudna

Najnowsza powieść Kirsty Moseley, która ukazała się na polskim rynku to książka opowiadająca dalsze losy Anny Spencer i Ashtona Taylora będąca kontynuacją "Nic do stracenia. Początek".
Wobec tego tytułu miałam pewne oczekiwania. Chciałam by lektura była lepsza od jej poprzedniczki, by temperatura emocji wzrosła, by zakończenie poruszyło do głębi i mocno zaintrygowało. Czy się rozczarowałam? Czy książka ma słabe punkty? Czy można było ją napisać lepiej? 
Odpowiedzi brzmią: Troszkę tak. Owszem. Myślę, że tak.

Ta powieść to typowa młodzieżówka adresowana do nastolatek. Ta grupa wiekowa młodych dziewczyn z pewnością skupi się na głównym wątku, którym jest wątek miłosny i nie za bardzo dostrzeże tło. Starsze Czytelniczki z pewnością zwrócą uwagę na odrobinę za dużo słodkości, przewidywalności i nastoletniej infantylności. Bohaterowie, którzy już są pełnoletni powinni być odrobinę poważniejsi, ale może to skutek motyli w brzuchu i miłości? 

Anna staje córką prezydenta elekta. Musi radzić sobie z zainteresowaniem mediów i byciem osobą publiczną. To trudne a na dodatek jej prześladowca znów ma szansę po procesie na odzyskanie wolności. Czy Annie i Ashtonowi uda się pokonać lęki i koszmary z przeszłości? Czy ułożą sobie wspólne życie i stworzą szczęśliwy związek mimo przeciwności losu? 

Tę powieść czytało mi się miło i dość przyjemnie. Zakończenie okazało się najmocniejszym elementem i podobało mi się bardziej niż leniwy początek. To idealna propozycja jeśli marzy Wam się książka idealna na relaks, odprężająca dla duszy i umysłu. Jej bohaterowie to typowe postacie ze słodkiego romansów tła. On idealny, bez skazy, zapatrzony tylko w ukochaną, mądry, zdolny i czuły, odgadujący czego pragnie jego wybranka. I ona słaba, skrzywdzona przez los i złych ludzi, potrzebująca męskiego ramienia, młoda kobieta. 
Niestety agenci na służbie prezydenta światowego mocarstwa są już bardzo "wadliwi" i łatwo ich oszukać. Popełniają błędy, które są groźne w skutkach. A sam prezydent jako głowa państwa i tata też jest niczym ciepła klucha. I takie przedstawienie postaci z drugiego planu nieco mnie raziło i irytowało. Ale... przecież w tej książce chodzi głównie o siłę miłości, o moc uczucia, które góry przenosi. I to jest uchwycone na medal. 
Polecam przede wszystkim nastolatkom, dziewczynom, które przeżywają lub czekają na swoją pierwszą miłość. Pokoleniu ich mam już mniej rekomenduję, chyba że lubią słodziutkie jak miód romanse.

1 komentarz: