Wydawnictwo Znak litera nova
data wydania 2020
stron 256
ISBN 978-83-240-7020-6
Wspomnienia są bezcenne
Lubię sięgać po debiuty. Czuję się wtedy jak podróżnik udający się w nieznane. Mam świadomość, że mogę odkryć nowe literackie lądy. Nowe książki, które podbiją moje serce. Mogę uzupełnić listę ulubionych autorów o kolejne nazwiska. Oczywiście nie zawsze jest rewelacyjnie, ale ostatni debiut jaki przeczytałam w grudniu ubiegłego już roku okazał się mega sztosem. Strzałem w samo wrażliwe czytelnicze serce, które ma dość książek podobnych do siebie, książek kalek. Fakt, dużo czytam i trudno mnie zaskoczyć, ale Paulinie Jóźwik udało się to fenomenalnie. Jej książkę rekomenduje i poleca sama Joanna Bator. Ja też, bo takich tytułów trzeba szukać ze świecą. Wszystko w nim mnie zauroczyło i zachwyciło, oczarowało i migiem się w nim rozkochałam. Gdyby ktoś kazał mi wymienić tylko jedną cechę tę książki, jej największy atut to pasowałoby mi tylko jedno słowo. Klimat.
Ta powieść jest ogromnie klimatyczna, a klimat wyzwala sentymentalizm i czułość do wspomnień. Wspomnień z dzieciństwa i młodości, które niezaprzeczalnie nas kształtują. Nadają naszym osobowościom szlif. Oczywiście niektórzy się wypierają swoich korzeni, wstydzą się ich. Czy warto? Ależ nie jakiekolwiek by one nie były. Do tego przekonuje główna bohaterka książki, która dzieciństwo i młodość spędziła na wsi, a potem przeprowadziła się do miasta. Zmieniła się, wchłonęło ją inne życie. Podróż na wieś jednak ruszyła w jej duszy czułe struny. Przypomniała o latach, które były jedyne w swoim rodzaju. I wytworzyła się magia. Magia, która otula nie tylko Polę, ale i czytelnika. Magia, która oczarowała i mnie i zepchnęła mój umysł do lat minionych. Bo ja też bywałam na takiej wsi, w której życie było inne niż dziś. To był inny świat. bardziej prosty ale jakże urokliwy!!!
Pola wraca do rodzinnego domu na pogrzeb babki. Hanna Maj dożyła sędziwego wieku, ale w ostatnich latach towarzyszyła jej podstępna choroba. Choroba, która przysłoniła jej otaczający świat i bliskich, która zabrała ją z życia kiedy jeszcze biło jej serce. Utrata pamięci Hanny chyba bardziej uderzyła w jej bliskich niż w nią samą. Pozostały nierozwikłane rodzinne sekrety, tajemnice, które zaciekawiły Polę...
To wyjątkowa książka, która pozwoliła mnie na zajrzenie do świata przeszłości, do magicznej rzeczywistości, którą wyparł czas, technika i moje, podobnie jak i głównej bohaterki dorośnięcie. Jako dzieci, jako młode osoby postrzegamy inaczej, a świata nie przesłania nam materializm, proza życia i wieczna pogoń za pieniądzem. Tak było kiedyś, gdy Pola była mała i gdy ja miałam dużo lat mniej. To pozwoliło mi momentalnie zjednoczyć się z młodą kobietą, która otworzyła furtkę do przeszłości. I to nie był absolutnie żaden błąd a fascynująca wyprawa. Książka jest napisana wspaniale. Jest wyważona i chwyta za serce nutą sentymentalizmu, roztkliwieniem za tym, co bezpowrotnie minęło. Proza Pauliny Jóźwik jest dojrzała, styl wywołuje zachwyt, dlatego tę książkę chce się czytać bez końca. Nie chce się z niej wynurzać, dusza buntuje się na słowo koniec. Niestety ten kiedyś jednak nadchodzi. Trudno mi było rozstać się ze światem opisanym w lekturze, dobrze się stało, że czytałam ją w okresie grudniowym kiedy więcej niż zwykle się wspomina i odkurza pamięć. To książka ambitna, odważna, pokazująca jak wiele się w naszych duszach dzieje, jak ważne są korzenie.
W treści jest jakaś poetyka, jest hołd oddany przeszłości, jest tęsknota, jest bolesne godzenie się z upływem czasu, zmianami na które nie mamy ochoty, jest nostalgia i refleksja nad sensem naszego życia, bo z pewnością nie może nim być lansowany wszem i wobec konsumpcjonizm. Nie musimy mieć kolejnej sukienki, telefonu, perfumy czy samochodu. Musimy mieć świadomość własnej tożsamości i życie duchowe. Musimy mieć swoje wnętrze by dostrzec to, co istotne.
Na pozór niezwykle prosta i przejrzysta opowieść powaliła mnie na kolana, odurzyła treścią i postawiła do pionu wobec tego, co mnie otacza. Cokolwiek by się działo warto łapać chwile, które są ulotne, pielęgnować wspomnienia, dokumentować codziennośc, sycić się nią. Doceniać to, co się ma.
"Strupki" to tytuł stojący w opozycji do szalonego współczesnego świata, który nie powinien, nie może przesłaniać tego, co najbardziej istotne.
To nie jest zbyt trudna, ale niezwykle wartościowa lektura. Gratuluję Autorce Genialnego debiutu. Proszę o kolejne książki.
"Strupki" Pauliny Jóźwik to świetnie i bardzo klimatycznie napisana książka. Faktycznie to właśnie atmosfera ma w całej historii największe znaczenie i dzięki niej całość staje się melancholijną podróżą wstecz. W tę podróż rusza się jednak z największą przyjemnością. :) Polecamy wraz z Tobą! Świetna recenzja! :)
OdpowiedzUsuń