wtorek, 20 sierpnia 2024

Jerzy Stuhr "Z biegiem dni"


Wydawnictwo Literackie
data wydania 2024
stron 144
ISBN 978-83-08-08478-6

Ostatni scenariusz Mistrza

"Z biegiem dni" to książka cienka, ważna i niezwykle treściwa. Drzemie w niej puenta życiowych doświadczeń i moc rozczarowań Człowieka, który wie, że jego czas dobiega końca. I ten przekaz kilkunastu ostatnich miesięcy jest niczym monolog Mistrza, który po raz ostatni wchodzi na scenę i wobec swoich wiernych widzów rozpoczyna wypowiedź na kształt spowiedzi. Monodram odgrywany wobec kartek papieru i pióra trafia po Jego śmierci do czytelników, ale z góry zaznaczam, że rozczarują się nim ci, którzy szukają sensacji i dram. Jego Autor jest spokojny i opanowany w słowie. Z jego zapisków bije jednak sporo życiowej mądrości, ale i mnóstwo goryczy i rozczarowania. Jerzy Stuhr zawiódł się na własnym kraju, rodakach, panujących w Polsce porządkach. Bardziej ceni to, co obce niż naszą polską mentalność i sposób postrzegania świata. Patrzy ze zgrozą w oczach na mającą na jego osobę nagonkę po incydencie jazdy pod wpływem alkoholu. 

Mistrz, bo tak zawsze będę o Nim myśleć, ma świadomość końca. Jest zmęczony walką z przeciwnikiem bezlitosnym i nokautującym jakim jest nowotwór. Wie, że jego dni na scenie, w teatrze, w pracy, która była Jego wielką pasją, którą kochał są policzone. Dlatego z nostalgią, z wewnętrzną dojrzałością i stoickością podchodzi do ostatniego przekazu mocno ważąc słowa, posługując się skrótami myślowymi i porównaniami. Wie i nie ukrywa swojej ułomności i niedoskonałości która zarazem łączy się z perfekcją i wyjątkowym talentem. 

Treść mocno przykuwa uwagę, skłania do refleksji nad sensem życia i egzystencji. Nad celem podejmowanych decyzji i ich kalkulacją. Nad bilansem i podsumowaniem sukcesów i porażek. Kilka słów zawiera niekiedy więcej treści niż całe rozdziały w innej książce. 
To nie jest łatwa lektura, to nie jest książka na chwile relaksu, a równocześnie to bardzo potrzebny tytuł, który przypomni nam w pędzie życia, że istnieje coś więcej niż konsumpcjonizm, dobra materialne i bieg po trupach po sukces. Zanurzyłam się w tej treści, nie ograniczałam sobie czasu poświęconego na jej lekturę. Chciałam czerpać jak najwięcej z niej niczym ze źródła. Ujęło mnie podejście Aktora do swojej osoby, akceptacja nieidealności, świadomość wad i ułomności, brak pychy i zadufania w sobie. Jeśli każdy z nas będzie opierał się na takim mocnym cokole nasz świat na pewno będzie lepszy. 
Bardzo polecam przeczytanie tych zapisków, to wymagająca ale i wartościowa treść dla każdej dorosłej osoby. 



 

poniedziałek, 19 sierpnia 2024

Soraya Lane "Córka z Grecji"



Wydawnictwo Albatros
data wydania 2024
stron 352
ISBN 978-83-6775-931-1
seria Utracone Córki tom 3

Nigdy nie wybieraj niczego pod dyktando innych


Cykl „Utracone córki” z każdym przeczytanym tomem podoba mi się coraz mocniej. Niby każda z powieści skonstruowana jest w oparciu o ten sam schemat, a jednak w tych historiach nie sposób się nie rozkochać do szaleństwa. Są romantyczne, ale i gorzkie, nie zostały przesłodzone literacką fikcją i mnóstwo w nich realnego życia. Każda chwyta mocno za serce i dostarcza wyjątkowej przyjemności w trakcie czytania.

Tym razem Soraya Lane z Londynu przenosi nas na grecką wyspę Skopelos, gdzie kiedyś, w latach 70-tych XXI wieku zrobiono zdjęcie pewnej kobiety z córką. Ta fotografia wraz z nutowym zapisem muzycznego utworu znalazła się w pudełku, które przez wiele lat przebywało jako pamiątka od biologicznej matki w Domu Hope, który był ostoją dla samotnych matek. Wiele lat później ta „przesyłka” trafia do rąk Emmy w jednej z londyńskich kancelarii prawnych. Dziewczyna jest dość zaskoczona i nie ma pojęcia o istnieniu rodzinnych sekretów. Coś w duszy podpowiada jej, że warto pójść tropem tej tajemnicy. Emma zaczyna swoje prywatne śledztwo i dzięki niemu poznaje uroczego muzyka, a także wybiera się w podróż do Grecji. Jej życie nieco wymyka się spod jej kontroli, ale czeka ją wiele niespodzianek i zaskakujących przygód. Gorąco zapraszam Was wraz z Emmą na Skopelos by tam poznać Aleksandrę, która wybrała w życiu pod dyktando innych i nie mogła pójść za głosem serca. Czy zrobiła właściwie? To oceńcie już sami.

Opisane losy dwóch kobiet które po latach splatają się ze sobą to przepiękna opowieść, która bardzo mocno mnie wzruszyła. Chłonęłam ją wszystkimi zmysłami, byłam tam i przeżywałam mocno perypetie młodej najpierw osieroconej, a potem postawionej pod murem dziewczyny, którą pozbawiono marzeń, a ona nie mając oparcia szybko się z tym pogodziła. Tytuł wręcz krzyczy, że wielkim życiowym błędem jest pozwolenie by inni kierowali naszym życiem, podejmowali za nas decyzje i odbierali nam prawo kroczenia własnymi ścieżkami. Autorka przekonuje nas też, że to, co nam przeznaczone kiedyś dostaniemy i warto szanować każdy dzień życia, bo drugi raz go nie przeżyjemy, a dogrywki w meczu pod tytułem życie niestety nie ma.

Tytuł czyta się lekko i przyjemnie, ale nie jest to książka infantylna i bezwartościowa. Jest w niej coś magicznego, co do niej przyciąga. Wieje od niej nutką romantyzmu, a jej strony dostarczą mnóstwa emocji, uśmiechu, ale i w oczach mogą pojawić się łzy. Proza Sorayi Lane przypomniała mi tym razem klimat książek Danielle Steel, które kiedyś bardzo lubiłam. Autorka wyraziście pokazała życiowe blaski i cienie, a jej postaci są wyraziste i lekko konkretnie pogrupowane. Dzielą się na te białe i czarne. Dwie główne bohaterki to sympatyczne kobiety, które marzą o miłości i ją odnajdują. Ale jak dowodzi fabuła to za mało by osiągnąć szczęście. O uczucie czasem trzeba dbać i walczyć, pokonywać w jego imię przeciwności losu i odważnie przeć do przodu.

Córka z Grecji” to także literacka podróż do pięknej Grecji i wprowadzenie w świat muzyki, w świat sztuki, w którym artyści to osoby czułe i wrażliwe, które łatwiej zranić. Książkę czyta się od początku do końca z przyjemnym dreszczykiem „co dalej”, a fabuła obfituje w liczne niespodzianki. Polecam gorąco na letnie dni, jesienne wieczory i zimowe dni. Z pewnością Was ten tytuł nie zawiedzie. 




 

poniedziałek, 5 sierpnia 2024

Andrzej Stasiuk "Rzeka dzieciństwa"



Wydawnictwo Czarne
data wydania 2024
stron 168
ISBN 978-83-8191889-3

Podróże w pogoni za okruchami wspomnień z dzieciństwa


Dzieciństwo to specyficzny i traktowany bardzo sentymentalnie okres ludzkiego życia do którego powracamy wielokrotnie w dorosłości. To w tamtym czasie wszystko przykurzone minionymi latami wydaje się wyjątkowe, piękne i bez wad. Ten period jest niczym bajka w której mieliśmy okazję kiedyś zagościć i który wspominamy z nostalgią. Prawie każdy z nas oddałby wiele by powrócić do tamtych lat choćby na chwilę.

Andrzej Stasiuk w swojej najnowszej książce też udaje się w podróż do przeszłości która w bardzo wyrafinowany sposób łączy się z teraźniejszością. Ci, którzy znają tego Autora bez trudu odgadną, że trasa ma jego ulubiony kierunek – wiedzie na wschód. Wiedzie do źródeł i przeszłości, która jest kontrastowa – słodka i zarazem bardzo gorzka. Brutalna i nostalgiczna. Pełna metafor i symboli. Książka objętościowo jest bardzo niewielka, ale to nie oznacza, że szybko ją przeczytacie. Oczywiście, pewnie można, ale ja osobiście polecam się nią delektować, Smakować i przerywać by z nutą refleksji analizować jej treść i przesłanie. Nic w niej nie jest przypadkowe i nieprzemyślane. Każde słowo, każde zdanie to element misternej układanki, która ma wyrazić ogrom emocji, uczuć i wspomnień. Podróż na wschód jest niczym wędrówka ludu skazanego na przeróżne doświadczenia. Wczoraj w niezwykły sposób łączy się z dziś. Prawidła ewolucji i przemijania wciąż się powtarzają a ludzkość popełnia te same błędy, zbrodnie i smakuje sukcesy, które mają równocześnie aromat porażek. Z Andrzejem Stasiukiem biwakujemy w namiocie jesienią nad rzeką gdzieś przy wschodniej granicy, odkrywamy przeszłość okolic Bełżca, jesteśmy świadkami exodusu uchodźców z Ukrainy po konflikcie z Rosją który dzieje się na naszych oczach, a wreszcie jedziemy z pomocą humanitarną i militarną na ziemie gdzie toczą się walki. Każdy z tych obrazów płynnie przechodzi w kolejny i łączy się z nim przyczyną i skutkami. Ta podróż jest niepowtarzalnym doświadczeniem i otwiera nam oczy na tak wiele istotnych spraw, które w pędzie życia blakną, wydają się oczywiste i dane raz na zawsze. Niestety, tak nie jest, a prawidłem ludzkości jest błądzenie i upadanie. Mimo nauczek wciąż wpadamy w te same pułapki.

Ten tytuł jest wyjątkowy i genialny. Czas przy jego czytaniu staje w miejscu. Rzeczywistość blednie, a zapisane strony przyciągają jak najsilniejszy magnes. Wszystko bije rytmem treści, która wymusza głębokie zastanowienie nad egzystencją, życiem i jego największymi wartościami. Z treści biją wyraziste i nie zawsze łatwe prawdy, o których my, zabiegani ludzie rodem z ekspresu z tabliczką XXI wiek często zapominamy.

Andrzej Stasiuk napisał genialnie. W misterny sposób niepowtarzalnym stylem swojego wyjątkowego pióra skondensował idealnie tematykę, która godzi prosto w serce czytelnika. Wzrusza, otwiera oczy, chwyta za serce, szokuje, wstrząsa, budzi emocje, intryguje, robi mocne wrażenie. Drąży w duszy i sercu. Nie daje o sobie zapomnieć. Trudno o takiej lekturze zapomnieć, trudno nie ulec magii Wschodu jako szeroko ujętej krainy na globie ziemskim.

Pisarz pisze jak zwykle – bez kompromisów, wyraziście i odważnie, szorstko i po męsku, bez ogródek i zasłon. Po imieniu i bezpośrednio. Nie zawodzi i przypieczętowuje swoje niesamowite zdolności w tworzeniu współczesnej prozy genialnej i fenomenalnej. Tej książki nie sposób nie pokochać. Ona coś w nas uruchamia, otwiera drzwi na wyższy poziom wrażliwości. Jest jak okulary dla krótkowidza, które pozwalają zobaczyć we właściwych barwach rzeczywistość i przeszłość. Gwarantuję, że jeśli po nią sięgniecie długo o niej nie zapomnicie. Mnie ona zawsze będzie tętnić w duszy. Gorąco polecam.