wtorek, 20 grudnia 2011

Charlotte Bronte "Shirley"


Wydawnictwo MG
data wydania czerwiec 2011
stron 640
ISBN 978-83-7779-001-4

Ta książka stanowiła dla mnie nie lada wyzwanie. Bo kiedyś poległam przy Villette. Wypożyczyłam ją z biblioteki i poddałam się na początku II tomu. Nudziłam się śmiertelnie, ale dziś wiem, że pewnie ja po prostu jeszcze wtedy nie dojrzałam do pióra tej autorki. A dodam ,że sytuacja miała miejsce ponad 10 lat temu. Nie czytałam "Wichrowych wzgórz " ani "Dziwnych losów Jane Eyre". No i sięgnęłam po "Shirley". Jeśli zadacie pytanie dlaczego , to odpowiem, że byłam zazdrosna o wrażenia jakich doznały osoby zachwycające się książkami Bronte . I super, że dałam szansę tej pisarce, bo tym razem lektura mnie zauroczyła. Rozsmakowałam się w niej po prostu i polubiłam klimat jaki w niej odnalazłam. Wcale nie dłużyło mi się czytanie opasłego tomiszcza. Ja sobie tę książkę dawkowałam jak przysmak i odpływałam od rzeczywistości.
Dzięki "Shirley " przeniosłam się do dawnej Anglii sprzed wielu lat , gdy w Europie wojował sobie Napoleon, a biedna jakby nie było Anglia borykała się z problemami. Wojna , cóż kosztowne przedsięwzięcie dawała się w kość narodowi. Z pracą najlepiej nie było. Stąd społecznie niezadowolenie i po prostu bieda. A to także czasy wkraczania postępu technicznego i cóż, eliminowanie ludzkich rąk maszynami. Łatwo przedsiębiorcom wtedy nie było. Tak jak nie było łatwo głównemu bohaterowi Robertowi Moore'owi - ambitnemu przedsiębiorcy, który za wszelką cenę stara się ratować od bankructwa dzierżawioną przędzalnię. Kulą u nogi są mu długi w spadku po ojcu, kłopoty z siłą roboczą, bunty zwalnianych robotników i dewastacja sprowadzanych maszyn. A on jest młody i bardzo ambitny, honorowy i pracowity. Mimo wszelkich kłopotów chce odnieść sukces. Jego sercu jest bardzo bliska dziewczyna żyjąca w cieniu swego stryja - proboszcza o imieniu Caroline. Niestety nie jest ona majętna, ale w pełni odwzajemnia uczucia Roberta. Nie zależy jej na bogatym mężu i koligacjach. Chce nieść codzienny trud z ukochanym. Ale on tłumi w sobie uczucia do Caroline. Nie chce jej wciągać w życie pełne trosk. A na horyzoncie pojawia się bogata panna Shirley, której majątek byłby dla Roberta zbawieniem. Tylko czy jego stać na małżeństwo dla pieniędzy ? A jak do tego miałyby się mieć jej uczucia względem Louisie' a ?
Tak, to bardzo zagmatwana sytuacja uczuciowa czwórki bohaterów, a dodam ,że wtedy panowały inne obyczaje i normy społeczne. Pannie jeśli chciała zachować reputację i honor nie wypadało się narzucać mężczyźnie, istniały przyzwoitki i szereg dziś już może śmiesznych konwenansów.

Uległam urokowi tej książki. Zasmakowałam niepowtarzalnego angielskiego klimatu sprzed lat  dawnej prowincji kraju Szekspira i jej  wrzosowiskom. I nawet nie wiem kiedy zaczytałam się solidnie w książce. A każda strona stawała się coraz bardziej interesująca. Może pierwszych 50 stron przeczytałam obojętnie, ale potem już ogarnęły mnie czytelnicze emocje i miałam ochotę szeptać na ucho Caroline, by miała więcej odwagi.
Czym jeszcze mnie Bronte mile zaskoczyła ? Świetnym oddaniem czasów, minionej już epoki w jakiej rozgrywa się fabuła, niesamowicie interesująco i kunsztownie wykreowanymi postaciami i to nie tylko tymi z pierwszego planu. Perfekcyjnym opisem i oddaniem stanu ducha bohaterów, ich uczuć, emocji i przeżyć. Miałam okazję poznać bardzo pięknie napisany opis ówczesnego angielskiego społeczeństwa, poznać przedstawicieli różnych klas - biednych i bogatych, prostych i wykształconych. Zwolenników wojny i jej przeciwników. To taka moim zdaniem bezcenna literacka lekcja historii, która pozostaje o wiele dłużej w pamięci niż sucha wiedza ze szkolnego podręcznika.
Szczegółowe opisy , wolna akcja, angielski klimat i zwyczaje - to po prostu oczarowało mnie. Nie spodziewałam się tak miłej niespodzianki po lekturze i dlatego polecam ją tym, którzy jeszcze piórem Bronte się nie zachwycili, tak takim malkontentom jak ja, którym Anglia wydawała się nudna.
Życzę przyjemnych wrażeń w trakcie lektury i takiego oderwania od rzeczywistości, tylu emocji jakie ja przeżyłam.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu MG.


6 komentarzy:

  1. Bardzo mnie zainteresowałaś, bo nasza sytuacja z twórczością tej pani wygląda podobnie. "Shirley" czeka na mnie w stosiku, więc niedługo i u mnie pojawi się jej recenzja :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak tylko zobaczyłam tą okładkę wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Zamówiłam ją nawet u Gwiazdki, ciekawe tylko czy Gwiazdka się wywiąże w obietnicy;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wpisuję na listę "do przeczytania"

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo chciałabym przeczytać. Może będzie w bibliotece?;) Oby.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja muszę nadrobić przeczytanie innych książek z tego klimatu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Planuję wrócić do twórczości tej pisarki i wtedy na pewno sięgnę po tą pozycję. Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń