piątek, 16 grudnia 2011

Judith Lennox "Florenckie lato "


Wydawnictwo Prószyński i S-ka
data wydania listopad 2011
stron 592
ISBN 978-83-7648-988-9

Do przeczytania tej książki skusił mnie opis na okładce, znane mi już nazwisko autorki i okładka. Miałam przed lekturą pewne oczekiwania i one jak najbardziej się sprawdziły. Lennox napisała kolejną już świetną powieść, która zachwyciła mnie. Bo lubię prozę dla kobiet w stylu Steel czy Delinsky - a tak pisze Pani Judith, lubię książki, które mają ciekawie rozbudowaną fabułę i lubię czytać o uczuciach, ale tylko wtedy, gdy ktoś pisze o nich w sposób realny, a nie oblewa miłość grubą warstwą lukru.

Akcja książki rozpoczyna się w 1933 roku. Jest piękne lato, które dwie siostry Tessa i Frederica spędzają w uroczej włoskiej willi niedaleko Florencji. Jest wspaniale, Tessa przeżywa pierwsze doświadczenia miłosne z pięknym Włochem, A 12 -letnia Frederica spędza beztroskie wakacje. Ale potem wszystko się zmienia. Umiera matka dziewcząt, Tessa musi się zaopiekować młodszą siostrą i podejmuje pracę modelki w Londynie. Wiedzie jej się doskonale. Nie brakuje intratnych zleceń, ma grono zagorzałych wielbicieli, jest młoda, piękna i zdrowa. Spokojne życie Tess burzy romans, który rozpoczyna się na lodowisku. Ślizgająca się na łyżwach Tessa poznaje Milo - pisarza o niezbyt dojrzałej osobowości. Cóż mężczyzna ten jest kobieciarzem, Tessa to nie pierwsza osoba, z którą zdradza żonę. A sama Tessa chyba też zbyt lekkomyślnie wplątała się w romans, który jest brzemienny w skutki. Pojawia się dziecko, ale niedługo po jego narodzinach Tessa przeżywa potworny dramat. Zostaje sama, a jej były kochanek ........... nie zdradzę nic poza tym, że zachowuje się potwornie. Autorka przedstawiła czytelnikom też żonę Mila , trzecią kobietę, której losy śledzimy na kartach "Florenckiego lata". I jakby na to nie patrzeć, każda z tych kobie ma inną osobowość, boryka się z mnóstwem przeróżnych problemów, do których dochodzi jeszcze tragiczne wydarzenie jakim jest wybuch wojny.
Mimo sporej objętości książkę czyta się błyskawicznie. I chyba wiem dlaczego! Bo jest napisana świetnym stylem w niesamowicie lekki sposób. Jest bardzo łatwa w odbiorze, a jej lektura przyprawia czasem nawet o dreszcze. Zaletami książki Lennox jest również wielowątkowość fabuły, doskonałe powiązanie w całość wątków głównych z tymi będącymi w tle oraz rozmach z jakim Autorka napisała "Florenckie lato".
Ciekawie wykreowane są postacie kobiet, z których każda ma odmienną osobowość są zarazem trudne w ocenie. Bo ciężko jednoznacznie ocenić przykładowo zachowanie bardzo zranionej żony, która czuje ból i pragnie zemsty na kochance męża. W losy kobiet wplata się historia, a że akcja toczy się w dwóch wrogich krajach to jeszcze bardziej komplikuje życie bohaterkom. Losy trzech kobiet łączą więzy krwi i toksyczne uczucie. No, ale Tessa nie jest też bez winy  do końca i nie wzbudziła mojego współczucia. Milo nie ukrywał swego stanu cywilnego. Książka napisana jest w sposób oryginalny i świeży, nie zastosowano w niej jakiś nudnych schematów, ciągle coś się w fabule dzieje, ciągle mają miejsce różne zdarzenia, które dotykają bohaterki i są dla nimi czymś w formie wyzwań. Tragedia kładzie się cieniem na ich rodzinach.
Czy ta książka jest romansem ? Ja oceniłabym ją jednak inaczej. Dla mnie to zdecydowanie powieść obyczajowa, a nie ckliwa historyjka o romantycznej miłości. Nie ma tu miejsca na romantyczne uniesienia, jest raczej proza życia i jego realizm. Bo życie bajką nie jest podobnie jak nie jest nią "Florenckie lato ". Myślę, że powieść ta zaspokoi nawet najwybredniejsze gusta czytelnika i nie rozczaruje miłośników pióra tej autorki.
Słowo krytyki skieruję jedynie pod adresem zbyt moim zdaniem skromnych opisów miejsc rozgrywania akcji. Są one dla mnie zbyt oszczędne i warto byłoby jest bardziej rozbudować.
Polecam książkę szczególnie kobietom bez względu na wiek. I życzę przyjemnej lektury.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

6 komentarzy:

  1. Już od dawna mam wielką chęć na tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja właśnie "zjechałam" tę książkę u siebie, zupełnie mi się nie podobała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Domi tak to jest różne są gusta to raz , ale też zauważyłam, że ocena zależy od chwili - a ja zjechałam kiedyś Kalicińską bo znowu pospuła książkę w porównaniu z Domem nad rozlewiskiem.
    Olu polecam i ciekawa jestem Twego zdania.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tytuł cudny. Recenzja i okładka zachęcające. Chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka mnie przyciąga od kiedy tylko ją zobaczyłam, treść mam nadzieję jej dorówna, bo książkę mam w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To nie moje klimaty, choć książka musi być całkiem niezła

    OdpowiedzUsuń